środa, 6 lutego 2013

Rodział VIII - Dokończenie :)

-Och co się stało ? - zapytała Babcia wchodząc.
-Andy chciałby iść na dwór.
-Może poszukamy jakiegoś wózeczka ?
-Dla lalek.
-A masz taki ? Widłowy generalnie też może być.
-Jasne że mam .
-To ja poszukam ,  a ty bierz psiaka na dwór.
-OK. Zobacz w garażu.
Babcia wyszła , a ja wzięłam psiaka na ręce. Zeszliśmy delikatnie po schodach. Andy popiskiwał , a ja głaskałam go po łebku. Ubrałam buty i wyszłam do ogrodu. Mały piszczał , więc położyłam go na trawie. Wysiusiał się i przeniosłam go w inne miejsce w ogrodzie. Babcia przyszła szybko. Pchała mój różowy wózek dla lalek. 
-Babciu ! - zaśmiałam się - On jest chłopczykiem.
-Chłopczyk czy nie będzie miał mięciutko.
Babcia wyłożyła wózeczek jakąś wełnianą narzutką , a ja włożyłam Andiego do środka.
-Zrób mu zupkę krem. - poprosiłam.
-Jak wrócicie to będzie gotowa. - Odpowiedziała Babcia i wróciła do domu. Ruszyliśmy z Andym na spacerek. Przyznam się. Gadałam do niego. Głaskałam go po łebku i byłam tak szczęśliwa , że w ogóle był. Niespodziewanie zapikała moja bransoletka. Odebrałam szybko :
-Werka ! - zawołały Paula i Moonia równocześnie.
-Co się stało ? - zapytałam zdziwiona.
-Werka! Ratuj ! - Zapiszczała Ines.
-KAROLEK ! - zawołałam - Co się dzieje ?
-Nie wiem ja dopiero odebrałam. 
- Prexowie ! Znaleźli mnie .  - zapłakała Paula. 
-Śledzili  nas jak wracaliśmy ze szkoły ! - dodała Ines
- OMG. Co robimy ? - zapytałam
- Dajana na 100 % pomoże ! - zaproponowała Karolek.
-Dziewczyny spokojnie . A co  z nami ?
-Wy wyszłyści wcześniej. - wytłumaczyła Paula.
-A Milcia ? - zapytałam
-Ja zwolniłam się z ostatniej lekcji.
- Zadzwońcie do niej i powiedzcie co dalej. Na razie mam psa renciste w opiece. Ale wiecie to poważna sprawa.
- Ja nie wiem co robić. Bojeee sieee ! - zapłakała Paulininek.
- Ja też. Patrze przez okno i widze ich. Ukryci za drzewami obserwują mnie. - dodała Ines.
-JUŻ WIEM ! - zawołałam - Urzyjcie swoich mocy ! Już wy sami wiecie jak .
Dziewczyny zaśmiały się i podziękowały za radę, a ja zadowolona z siebie rozłączyłam sie. Doszliśmy do parku. Andy zasnął . Usiadłam na ławeczce . Nie wiem jak dużo czasu minęło. Siedziałam i patrzyłam na mojego podopiecznego. Tak dużo radości wniósł do mojego życia. Tak dużo zmienił. Siedziałam i rozmyślałam. Przerwał mi telefon od rodziców.  Martwili się i kazali wracać. Wokół ściemniało. Andy obudził się i popiskiwał. Położyłam go na trawce , a on ... Skorzystał z niej w sposób psi. Spojrzałam na komórkę i dopiero teraz zauważyłam SMS-a. Od Ines : Wszystko się udało Prexowie pokonani HURRA U dziewczyn tak samo Andy usadowił się z powrotem w wózeczku . Wyruszyliśmy z powrotem.  Do domu doszliśmy szybko. Mały ucieszony spacerkiem zasnął na swoim kojcu , a ja zostałam zmuszona do kolacji. Wieczór upłynął w miłej atmosferze. Babcia upiekła ciasteczka i zgodnie z obietnicą zrobiła zupkę krem z kurczaka. Nalałam Andiemu do miski i dolałam wody do drugiej miseczki. Zaniosłam obie na górę. Andy spał. Zeszłam na dół i oglądałam z rodzinką film. Czas szybko minął. W końcu nadeszła 22 i poszłam wziąść prysznic. Umyłam siebie i swoje ząbki , przebrałam się w piżamę i pognałam do łóżka. Andy zjadł już połowę zupki i chrapał w najlepsze. Pogłaskałam go po główce i zasnęłam.




Dokończnie rozdziału w końcu nadeszło. Myśle że się podoba . Już niedługo święta w towarzystwie ĆĆ. WPADNIJCIE JESZCZE !

                                                                                    Werka ♥

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział VIII - krótki kawałek :)

Dojechałyśmy do domu bardzo szybko. Po drodze rozmawiałyśmy trochę , ale głównie tylko ja z Karolkiem . Otwarłam drzwi i wzięłam pieska delikatnie na ręce. 
-Ostrożnie . - upomniała mnie babcia zamykają drzwi.
Powoli weszłam do domu. 
-Wszystko dobrze ? - zapytał Adik.
-Tak. Muszę tylko bardzo na niego uważać. - odparłam wchodząc po schodach.
Otwarłam drzwi i położyłam Andiego w kojcu. Pisnął cichutko , po czym ułożył się do snu. Ktoś cihutko zastukał do drzwi.
-Chcesz herbaty ? - zapytała babcia wchodząc.
-Z ciaskiem do pary ? - zapytałam
-Oczywiście.
-To ok. Zaraz zejdę.
Babcia wyszła , a ja przebrałam się. Zeszłam na dół i umyłam ręce.
- Smacznego. - powiedziała babcia podając mi herbatę i herbatniki.
-Co zrobimy z Andym ? - zapytałam.
-Będziesz musiała się przyzwyczaić. To nie potrwa długo. 
-A dokładniej ?
-Miesiąc może dwa. Do świąt mu przejdzie.
Długo rozmawiałyśmy. O Andym , Szkole , Przyjciółkach i ogólnie. Przerwał nam dzwonek telefonu. 
-Tak ? - powiedziałam odbierając.
-Werka to ja Ines. Co się dzieje ?
Opowiedziałam jej o wszystkim po czym rozłączyłam się i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się i zasnęłam. Obudził mnie Andy , cichutko popiskując. 
-Co jest maluszku ? Chcesz na dwór ? 
Pogłaskałam go po łebku i zawołałam babcię. 




Sorki za dłuuuuuugą nieobecność i krótki wpis. Po prostu mam masę do zrobienia i no cóż zapominam :)

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział VIII - część 2

-Co się stało ?! - zapytałam czując że zaraz się rozpłacze.
-Naprawdę nie wiem.  - odpowiedziała spokojnie dyrka.
Wyjęłam komórkę i szybko wystukałam numer babci. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Halo.
-Babciu ! Co się dzieje ? 
-Nie moge... - zachlipała.
-Babciu które piętro ?
-2 ... Przepraszam - wyszeptała i rozłączyła się.
Wbiegłam do szpitala nie zwracając uwagi na to , że dyrektorka mnie woła. Potrącałam ludzi , a oni krzyczeli. W końcu dotarłam na 2 piętro. Babcia siedziała na krzesełku i płakała. Pielęgniarki pytały co się stało , propownowały wodę. 
-Babciu ..! - zawołałam
Ona odwróciła głowę i zaszlochała.
-Co się stało ? - zapytałam podchodząc do niej. - Proszę powiedzi mi.
-Ja nie chciałam żeby mu się coś stało... <szloch>  Ja... dałam mu tylko ....<szloch> A..- babcia zaczęła płakać na dobre.
-Coś z Adrianem ? - zapytałam zdenerwowana.
-Przywieźli tu pieska. - powiadomiła mnie pielęgniarka. - Bardzo poranił sobie gardło.
-Andy ?! - zapytałam .
-Niestety nie wiem. Piesek krwawił  był w naprawdę złym stanie.
Drzwi pokoju otwarły się. Lekarka wyszła , a ja spojrzałam w głąb pokoju. Zobaczyłam tylko Andiego ubrudzonego krwią , a potem tylko czarną plamę.
-Co się stało ? - zapytałam otwierając oczy. Leżałam w szpitalnym łóżku. Wokół stały pielęgniarki , babcia i Karolek .
-Niec nie pamiętasz ? - zapytała pielęgniarka.
-Tylko to że przyjechałam , potem ktoś płakał i ...Andiego . - rozpłakałam się. Karolek przytuliła mnie i pocieszała.
-Witam. Jestem lekarzem. Operowałam twojego pieska.- powiedziała jakaś lekarka w brązowych , krótkich włosach.
-I co z nim ? -zapytałam.
-Nie mam najlepszych wiadomości.Piesek żyje , ale nie jest w dobrym stanie. Ma rany w gardle i trudno przełyka. Jako szpital nie przyjmujemy zwierząt , ale to wyjątek.
-Żyje ! Ale babciu co się stało ? 
-Ja ... gotowałam zupę . Na kościach. Postanowiłam dać mu parę. Moje pieski to jadły i nic im nie było. A on... zaczął to gryźć i potem kaszlał. Wyjęłam mu kawałki z gardła i zadzwoniłam na pogotowie , a później do szkoły.
-Babciu ...- odparłam przytulając ją. - Spokojnie. Ważne że żyje. A czy mogę  go zobaczyć.?
-Tak , ale lepiej nie wstawaj. Przywieziemy pieska tutaj. Tylko ... delikatnie dobrze ? -odparła lekarka.
Pokiwałam głową i lekarka wyszła.
-Skąd wiedziałaś gdzie jestem ? - zapytałam Karoliny.
-Pani dyrka mi powiedziała. Dziewczyny nie mogły bo mają jeszcze lekcje.
- Szkoda. Ale dzięki , że jesteś. 
-Spoko. Lepiej ci już ?
-Głowa mnie boli , ale pozatym to wszystko ok. Tylko martwię się o Andiego .
-Będzie dobrze. A gdzie Adik? 
-Babciu ? Gdzie jest Adrian ?
-Kiedy .. kiedy to się stało Adrian był w swoim pokoju. Usłyszał pisk i płacz więc zbiegnął  na dół. Kazałam mu zostać w domu. 
-Samemu ? - zapytałam.
Babcia pokiwała głową.
-Werka. On jest już duży i nic mu nie będzie. Ale ty za to musisz zadzwonić do rodziców i Dziewczyn.
-Spokojnie Karolek . Wszystko w swoim czasie.
Karolek nie odpowiedziała bo przyszła lekarka wioząc ze sobą Andiego na mini szpitalnym łóżeczku. Poczułam że zaraz się rozpłacze.Andy zapiszczał i delikatnie poruszył ogonkiem.
-Weź go . Tylko pomalutku i spokojnie.- powiedziała Lekarka podając mi psiaka. Delikatnie go przejęłam. Położyłam obok siebie i pogłaskałam.
-Już dobrze maluszku. Wszystko będzie dobrze. Pańcia się tobą zajmie. - mówiłam głaszcząc go po główce. 
-Jeśli czujesz się już lepiej to możesz pojechać do domu.-  powiadomiła mnie lekarka.
- A Andy ? Czy mogę go zabrać ze sobą ? - zapytałam.
-Hmm... raczej tak. Ale nie będzie mógł jeść. Tylko woda no i może jakieś zupy - krem.
-Oczywiście. - powiedziałam pdnosząc się i siadając.
-Ale musisz wozić go w jakimś wózeczku . - powiedziała pielęgniarka i uśmiechnęła się.
-Ok. Ja pójdę załatwić wszystkie spawy , a ty zbieraj się i psiaka. - odparła babcia i wyszła.
-Pomożesz ? - zapytałam Karolka.
-Jasne . - odpowiedziała i zaczęła opowiadać o szkole. Wziąłam Andiego delikatnie na ręce i razem z Karolkiem wyszłyśmy. Powoli zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy na parking.
-Gdzie zaparkowałyście ? - zapytała Karolek.
-Nie wiem. Przyjechałam z dyrką. A ty ?
-Taxi - zaśmiała się Karolek. 
-To ten samochód !- Zawołałam zauważając nasze auto.
-Dziewczynki ! Poczekajcie już wam otwieram. -zawołała babcia wychodząc ze szpitala. Otwarła samochód i razem z Andym i Karolkiem wsiadłyśmy do środka.
-Och ! Co za dzień.- westchnęła babcia.
-Andy ! Żarłoku. Co my teraz zrobimy ? Będziemy cię wozić w wóziu i ubierać pieluszki i karmić butelką. - zaśmiałam się.
-Nie zapomnij o opiekunce do dziecka. Może się przydać.
-Dobry pomysł Karolek.
---------------------------------------------------------------------------------


Wiem że krótkie i znowu bez obrazków ale na prawdę nie mam czasu :) 
                                                                                   Werka ♥

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział VIII

Rano wstałam wcześnie.Chyba Andy nauczył mnie tego. Chociaż w jeden dzień ? No ale jednak wstałam. Spojrzałam na zegarek - 5.57
To strasznie wceśnie , ale Piesek nie spał. Gdy mnie zobaczył zamerdał ogonkiem. Pogłaskałam go po łebku i zeszłam na dół.
-Już wstałaś ? - zapytał tata.
-Tak. A ty jeszcze nie w pracy ?
-Już wychodze. O Andy. Miłego dnia ! - zawołał i wyszedł . Zawsze tak było. Mama wychodziła około 5 , a tata spieszył się żeby zdążyć na 6.10. Nie żebym narzekała. Odpowiadało mi to. Miałam lajcik , tylko w weekendy byli w domu. Ale to mi nie przeszkadzało.
-O czym rozmyślasz ? - zapytała babcia .
-Wystraszyłaś mnie ! - powiedziałam. - Ide na spacer z Andym. Przejdziesz się też ?
-Nie mogę. Muszę zrobić wam kanapki do szkoły żebyście czasami zjedli coś bardziej odżywczego.
-Szkoda. Zrób też coś Andiemu. A jakby mnie nie  było o 7 to dzwoń.
-Nie przebierzesz się ?
-Ach ! Zapomniałam . Już lecę.

Pobiegłam do swojego pokoju. Szybko otwarłam szafę. Czerne spodnie , koszulka z JB i trampki - standard. Po krótkim zastanowieniu założyłam też cieplejszą kurtkę . Poczesałam włosy i zbiegłam na dół umyć zęby. Szybko się z tym uporałam. Jeszcze tylko tusz i już byłam gotowa. Wzięłam trochę smakołyków dla Andiego , zapięłam mu smycz i wyszliśmy. Poszliśmy nad jezioro. Andy był bardzo wesoły. Pluskał się w wodzie , okropnie chlapiąc . Czasami rzucałam mu smakołyka , a on w geście podzięki ochlapywał mnie zimną wodą. Spojrzałam na komórkę. 6.42. Czas do domu.
-Andy ! Do domku ! - zawołałam.
Andy przybiegł . Otrzepał futro ( i całą mnie umoczył) po czym wróciliśmy do domu. Babcia zaśmiała się gdy nas zobaczyła.
-Małe topielce ! - powiedziała chichocząc.
Pobiegłam na górę i zmieniłam kurtę oraz spodnie. Na czarne oczywiście. Poszłam do kuchni. Babcia podała mi naleśniki z nutellą.
-Odżywcze ? - zaśmiałam się.
-Lepsze niż jakieś musli. - odpowiedziała
-Skąd wiesz ?- Zapytałam.
-Widziałam w szafce , poza tym Kamil mi powiedział.
Zjadłam naleśniki ze smakiem. Było pewnie wcześnie więc poprosiłam o dokładkę. Uwielbiam naleśniki babci. Są słodkie , ale nie za bardzo , chrupiące i do tego takie cieplutkie. Jedzenie przerwał dzwonek do drzwi. Babcia poszła otworzyć.
-Dzień dobry ! Werka już idzie ? - usłyszałam głos Karolka. 
-Już idę ! - zawołałam i pobiegłam jeszcze umyć zęby.
Przypomniałam sobie , że jeszcze Andy musi dostać śniadanko. Umyłam więc zęby i poszłam nasypać mu karmy. W kuchni stała jajecznica z boczkiem. Pewnie Milek ją jadł. Nałożyłam Andiemu resztę i nalałam świeżej wody.
-Smacznego Andy ! - powiedziałam kładąc przed nim miski.
Wzięłam plecak i wyszłyśmy. 
- I co w końcu z Agą ? - zapytałam.
-Nie kupiła tego. - odpowiedziała zasmucona Karolina
-I co teraz ? 
-Nie wiem. Myślałam o tym przez całą noc. Ale nic nie wymyśliłam. 
-A Dajana ?
- Powiedziała że coś wymyśli.
-Ale co ?! Wciśniemy jej kolejną bajeczkę ! 
-A co mamy zrobić ? 
-Wszystkich okłamywać !
Parę dzieciaków spojrzało na nas zdziwionych więc szybko zmieniłyśmy temat. Do szkoły zaszłśmy trochę przed dzwonkiem. Szybko przebrałam się i pobiegłam na lekcje. Niestety w połowie lekcji do klasy wpadła Pani Dyrektor.
-6 b ?  -Zapytała rozglądając się nerwowo.
-Taaak. - odpowiedzieliśmy chórem.
-Weronika ? Która to?
-Ja - powiedziałam wstając - A o co chodzi ?
-Chodź ze mną. I spakuj się.
Spakowałam swoje rzeczy. Dziewczyny patrzyły na mnie zdziwione. Uśmiechnęłam się i wyszłam.
-Weronika , zdzwonił twoja babcia. Mówi , że musisz natychmiast przyjechać. To wyjątkowa sytuacja - więc cię podwiozę.
-Ale co się stało ?!
-Niestety nie wiem.
Wsiedliśmy do samochdu i jechaliśmy w ciszy. Zapomniałam kurtki i gdy wysiedliśmy było mi bardzo zimno. Jednak wcale nie zatrzymaliśmy się przy moim domu. Wysiedliśmy przy szpitalu.

---------------------------------------------------------------------------------



Wiem że obiecałam zdjątka , ale jutro mam sprawdzian z Maty i nie mam czasu. Trzymajcie kciuki :)
                                                                                      Werka ♥

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział VII - część 2

-Lecę odrobić zadania . -powiedziałam babci i pobiegłam na górę.
Moja bransoletka zapikała i zaczęła wibrować. Wcisnęłam guziczek i usłyszałam zdenerwowany głos Karolka :
-Co my teraz zrobimy ? - pisnęła.
-Nie wiem.-odpowiedziała Milena.
-To ... to okropne ! - zawołała Moonia.
-Może zadzwonimy do Dajany ? - zaproponowała Ines.
-Super ! - zawołałam.
-Kto pyta ? - zapytała Paula .
-Karolek ! - powiedziała Paulininek.
-Powodzenia ! - zawołałyśmy prawie równocześnie.
Rozłączyłam się i zaczęłam bawić z Andym. Ten psiak jest super. Baaardzo mądry i milusi. Uwielbia być głaskany i poprawia mi humor. Pobiegłam do baci zapytać czy umie piec ciastka dla psów. Babcia roześmiała się.
-Niestety nie. Ale możemy pojechać na jakieś małee zakupy. Wstąpimy do zoologicznego i kupisz potworkowi coś smacznego.
-Ale to daleko , Babciu.
-Dam radę.
-Andiemu przyda się spacerek. Andy ! 
Piesek podbiegł machając szalenie ogonkiem , a ja choć na chwilę zapomniałam o sprawie z Agą. Aż do chwili kiedy zakładając Andiemu smycz , moja bransoletka zaczęła pikać.
-Co to ? - zapytała zdziwiona babcia.
-Ach bateria ! Pobiegnę na górę po nową. - odparłam i już mnie nie było. Zamknęłam drzwi swojego pokoju i nacisnęłam guziczek.
-Dajana powiedziała żebyśmy powiedziały Agacie , że przygotowujemy się do roli w filmie u cioci Ines.- powiadomiła mnie Karolek.
-Wątpie że w to uwierzy ! - skomentowała Moonia.
-Ja też. - poparła ją Paulininek.
-Ale zawsze coś. - dodała Milcia.
-Racja. - zgodziła się Paula.
-A moje zdanie się nie liczy ? -powiedziała Ines udawając że jest urażona. Roześmiałyśmy się.
-Nie przejmuj się . O mnie też nie myślą ! - powiedziałam - Muszę spadać bo Babcia przyjechała i idziemy na zakupy z Andym. Pa !
-Pa ! - odpowiedziały dziewczyny , a ja wcisnęłam ponownie guziczek. Szybko zbiegłam na dół.
-Co tak długo ? - zapytałą babcia.
-Ach koleżanki zadzwoniły i pytały o zadanie.
-Znam te bajeczki. - zaśmiała się babcia , po czym zaczęła mi opowiadać o swoim dzieciństwie. Uwielbiam jak babcia opowiada. Jest w tym świetna. Jej opwieści są prawdziwe i baaardzo ciekawe. Do sklepu zoologicznego mamy 30 minut i zleciało nam to bardzo szybko. Weszłyśmy do środka a Andy rzucił się na jakąś karmę. Odciągnełam go tłumiąc śmiech. Podeszła do nas sprzedawczyni.
- Co podać ? - zapytała.
-Szukam jakiś smakołyków dla Psiaka. - powiedziałam wskazując Andiego.
-Mam tu nowy towar. Musieli przywieść dostawe , bo bardzo szybko się sprzedało. Mamy kilka  rodzajów. Kurczak ,  Mięso z warzywami , Wieprzowe , Wołowinka i mieszankę. -wymieniała .
-Weźmiemy Wołowinkę , Kurczaka i warzywka. - powiedziała babcia.
-Oczywiście. Mamy też świetne kości na kamień nazębny . I wiele innych smakołyków takich jak królicze łapki , świńskie uszka. Pieski to uwielbiają.
-To wspaniale. Niech nam pani da te kości najlepiej 5 oraz króliczą łapkę i może troszkę tych kuleczek  .
Sprzedawczyni podała nam to o co prosiłyśmy , a później dołożyła trochę kuleczek , które były chrupkami o smaku mięska. Podziękowałyśmy i poszłyśmy do domu. 
-Może wstąpimy do parku - zaproponowałam.
-Świetny pomysł. Potworek trochę się pobawi , a my zjemy jakieś lody.
-W październiku ! - zaśmiałam się.
-Prawie w listopadzie. Ale lody zawsze smakują.
Roześmiałam się i zaczęłam opowiadać o szkole. Miło mi się rozmawiaało z babcią. Gdy już doszłyśmy do parku , spuściłam Andiego , który zaczął biegać i sikać gdzie popadnie. Zaśmiewałyśmy się z babcią do łez. Nie ma co ukryć. Ten piesek był wyjątkowy. To tak jak my - pomyślałam. - Jak ja i Milcia, Karolek , Paula , Moonia i Paulininek. I jak cała reszta ĆĆ. 
-Zbieramy się ! Rodzice pewnie się martwią.- powiedziała babcia.
-OK. Andy ! Andy , psiaku ! - zawołałam
Andy przybiegł , a ja poczęstowałam go paroma chrupkami. Ruszyłyśmy do domu. Ponownie czas szybko minął i nim się obejrzałyśmy , byłyśmy już w domu. Rodzice wcale się nie martwili. Adrian powiedział , że  poszłam z babcią. Zmęczona zabrałam się do lekci , a Andy zasnął. Zadania zajęły mi dużo czasu i nie zdążyłam pogadać z dziewczynami. Mama zawołała mnie na kolację , a Andy obudził się.
-Chodź malutki. Kolacja czeka. - poweidziałam głaskają go czule.
Zbiegliśmy na dół.
-Dam tylko jeść Andiemu . - zawiadomiłam ich i zabrałam się do pracy. Wsypałam trochę chrupek , karmy suchej i mokrej i dołożyłam parę plasterków salcesonu , nalałam mu wody i odłożyłam Miski na miejsce. Andy był chyba zadowolony , bo zaczął pochłaniać kolację w  bardzo szybkim tempie.
-Siadaj . - powiedziała mama wskazując mi moje miejsce. 
Usiadłam i zabrałam się za jedzenie. Na kolację były parówki  i pomimo tego że nie lubie mięsa to one bardzo mi smakowały. Po kolacji wyszłam na spacer z Andym. Spacerowaliśmy krócej niż zwykle , bo musiałam jeszcze się wykąpać. Gdy wróciliśmy , mama zmywała naczynia i rozmawiała z babcią. Andy ponownie poszedł spać więc wykąpałam się i poszłam do swojego pokoju oglądać TV. Niedługo później poczułam że jestem bardzo zmęczona. Pobegłam umyć zęby i wróciłam na górę. Przypomniałam sobie dzisiejszy dzień. Najpierw spóźnienie , potem podpalenie butów trnerce , później ten okropny SMS. - pechowy dzień. Chociaż w sumie to nie. Spacerek z Andym , babcia , zakupy . - Całkiem miły dzionek. Rozmyślając zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------





Na dzisiaj to tyle. Trochę krótko ale mam nadzieje fajnie. Obiecję że od jutra będe znów wklejać zdjęcia. Dziś mi się nie chce. :P
                                                                                           Werka ♥

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział VII - część 1

Obudził mnie Andy. Szarpał mnie za rękaw piżamy. Wstałam i pogłaskałam psiaka.
-Już wstaje. - powiedziałam.
Ubrałam się szybko. Jakieś rurki , czarna koszulka i skóra. Do tego trampki i już jestem gotowa. Zbiegłam na dół , a za mną Andy. W kuchni nikogo nie było. Zdziwiona spojrzałam na zegarek 6.18. A no tak. Mama i Tata już wyszli , a bracia śpią. Przypięłam Andiemu smycz, zabrałam gumową kość  i wyszliśmy. Na początku spacerowaliśmy trochę obok domków , później poszliśmy do parku. Równie dobrze mogłam po prostu wypuścić go w ogrodzie , ale park jest mu jeszcze obcy więc niech pozna nowe horyzonty. Andy nie szarpał. Kiedy już się załatwił parę razy to odpięłam mu smycz. Chciałam nauczyć go aportować i nawet dobrze mu  wychodziło. Bawiliśmy się bardzo fajnie i nie zwróciłam uwagi na to , że mogło być już późno. Dopiero kiedy zadzwoniła do mnie Karolina zauważyłam że już po 7. 
-Gdzie jesteś ? - zapytała
-W parku z Andym.-odpowiedziałam
-To szybko już 15 po.
-Zaraz będę. - powiedziałam i rozłączyłam się.
-Andy , Andy ! Do nogi. - zawołałam 
Andy przybiegł i szybko ruszyliśmy do domu.Piesek był bardzo mądry. Parę razy powtórzyłam jakąś komendę i już ją rozumiał. Do domu doszliśmy szybko. Karolek już czekała.
-Przepraszam - powiedziałam wchodząc do domu - zagapiłam się.
-Och to ten Słodziak ! - zawołała Karolek głaskając Andiego.
-Tak to ten Słodziak. Ale on musi coś zjeść. -odparłam i poszłam po karmę. Na początku musi jeść zwykłą później  nauczę robić mu jakieś inne jedzonko. Wsypałam więc zwykłej suchej karmy i wymieszałam z tą z puszki. Nalałam mu wody i zawołałam go. Piesek poszedł jeść , a ja skoczyłam do łazienki. Szybko umyłam twarz i zęby . Pomalowałam się i popryskałam perfumem , po czym pobiegłam do kuchni zrobić sobie śniadanie do szkoły. Wyjęłam  nutelle i szybko posmarowałam 2 kanapki . Spakowałam też jabłko i  batona. Postanowiłam zrobić Andiemu coś na potem. Wyjęłam kiełbaskę i parę rodzajów szynki. Pokroiłam w kostkę i włożyłam do KONGA (to taka zabawka dla psów do której wsypuje się smakołyki i pies musi się nieźle namęczyć żeby je wyjąć) . 
-Masz Andy ! - zawołałam i rzuciłam mu.
-Ubieraj się . -powiedziała Karolek
- Już się ubieram. - odparłam.
Karolek zaczęła opowiadać mi o jakimś ubraniu dla pieska , a ja szybko spojrzałam do lustra. Wyglądałam OK .
-Adrian ! Zamknij drzwi . - krzyknęłam do mojego brata - i pobaw się trochę z Andym.
Wyszłyśmy w świetnych humorkach. Do naszej szkoły idzie się krótko , ale my strasznie się zagadałyśmy. No i niestety spóźniłyśmy się na pierwszą lekcje. Reszta przeleciała spokojnie i szybko. Po lekcjach oczywiście trening. Byłyśmy już coraz lepsze. Trening trwa godzinę po czym Dajana odwozi nas albo pod szkołę, albo pod dom. Koło 15 byłam już w domu. W ogrodzie powitał mnie mój mały Psiaczek. Pobawiłam się z nim przez chwilkę i weszłam do domu. Standardowo Andy podreptał za mną. 
-Werka ? - zapytał głos który doskonale znałam.
-Babcia ! - zawołałam rzucając się jej w objęcia.,
-Moja kochana wnusia ! - powiedziała Babcia całując mnie w oba policzki - ten czarny potworek należy do ciebie ?
-Ach Andy ? Oczywiście , że tak. Adoptowaliśmy go wczoraj. 
-Andy? Ładniutkie imię. Ale sika jak szalony. Zrobił już trzy kałuże na podłodze.
Zaśmiałam się.
-Babciu , babciu. Trzeba było wypuścić go do ogrodu. 
-Mały rozrabiaka. Ale my tu konwersujemy ,a ty pewnie jesteś głodna.
-Troszeczkę . -odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Mały pewnie też.
-Zrobiłam dzisiaj pomidorową z ryżem. - powiadomiła mnie rodzicielka mojej mamy.
-A mogę woreczek ryżu ? Zmielę troszkę mięska i dam mu na obiadek.
-Oczywiście.
Zabrałam się za mielenie. Wyjęłam trochę białej kiełbasy i kawałek kurczaka. Zmieliłam to wszystko i wymieszałam z ryżem , po czym wsypałam Andiemu do miseczki.
-Pies już je więc ty też musisz. - powiedziała babcia podając mi miskę z zupą.
Jedzenie przerwał mi telefon. Dzwoniła Karolek.
-Tak ? - zapytałam odbierając.
-Mamy problem ! - powiedziała Karolek- pomyliłam się i napisałam zamiast do ciebie to do Agaty SMS-a.
-I co w tym takiego strasznego ? Każdemu się zdarza.
-Ale ja napisałam cytuje : Werka jutro mamy trening o godzinę dłuższy. Musisz coś wymyślić żeby powiedzieć rodzicą. Niedługo mamy kolejną misję specjalną  ...
-Och Karolek ! Może ona pomyśli że żartujesz.
-Nie przerywaj. Później było Dajana wspomniała jak wysiadałaś , że musimy uważać , bo zbliża się zima , a wtedy nasze moce są najsilniejsze. Uważaj żeby czegoś nie podpalić.
-Zabiję cię ! Czemu nie zadzwoniłaś ?!
-Bo mam mało kasy na koncie ,a poza tym mam darmowe SMS-y do Plusa.
-O Jezu ! Musimy jej to jakoś wytłumaczyć. 
-Wiem ! Tylko jak ?
-Pomyślimy nad tym razem .
-Bransoletka ?
-Tak. - powiedziałam i rozłączyłam się.


---------------------------------------------------------------------------------

Na dzisiaj to tyle. Zdjątek nie wrzucę bo mam mało czasu. Podoba się ? Mam nadzieję że tak :)
                                                                                              Werka ♥

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział VI

Wstałam parę minut przed budzikiem. Rzadko mi się to zdarzało , ale byłam zbyt szczęśliwa żeby spać.Wyłączyłam budzik i  Szybko zaczęłam się ubierać. Czarne rurki , Czerwona koszulka z myszką miki , czarne trampki i kolczyki. Szybko pomalowałam się tuszem i błyszczykiem. Zastanawiałam się czy nie wyprostować włosów ale zrezygnowałam. Rozczesałam je tylko i poprawiłam grzywkę. Poperfumowałam się i zbiegłam na dół po schodach.
-Co tak wcześnie ? - zapytał mój brat.
-Nie umiałam spać. A co z Adikiem ? Wstał już ?
-Głowa go boli. Nie idzie do szkoły.
-Rodzice wiedzą ?
-A widzisz ich tu gdzieś ?
-Nie.
-No właśnie. Napisze mu usprawiedliwienie.
Otwarłam lodówkę i wyjęłam mleko.Nalałam trochę do szklanki i wyjęłam jeszcze batonika musli z szafki.
-O której wracasz ? - zapytałam.
-O 15.30. A ty ?
- 13.15. Weź sobie klucze.A Adik jadł śniadanie ?
-Nie jadł. Zanieś mu na górę.

Wzięłam od niego tackę , na której leżał talerz z parówką i ketchupem , a obok 2 kromki chleba i herbata. Zapukałam do drzwi.
-Wejdź ..- powiedział Adrian cicho.
Otwarłam drzwi uważając żeby nie wylać herbaty.
-Masz zjedz sobie.
-Dzięki.
Wyszłam cicho zamykając drzwi. Poszłam do kuchni żeby zjeść swoje śniadanie. Szybko zjadłam i poszłam umyć zęby. Tiritiri ! Oczywiście Karolek była pierwsza. Otwarłam jej drzwi. 
-Werka ! Naprawdę będziesz mieć psa ? To super ! Mogę jechać z tobą go wybrać ? A jak będzie miał na imię ? - trajkotała.
Ubrałam kurtkę i wyszłyśmy.
-O jejku ! Mogę jechać z tobą ? Prosze ! 
-Jasne że możesz . Jeszcze nie wiem dokładnie o której ale rodzice obiecali mi że wrócą wcześniej.
-Tak się cieszę. Jak ty możesz mieć psa to ja chcę chomika.
Nawijała i nawijała. Ja też się cieszyłam. W prawdzie wiedziałam że rodzice kupią nam psa bo niedawno wprowadziliśmy się do domku jednorodzinnego i pies był potrzebny. Przed wakacjami bardzo chciałam się przeprowadzić. To nie było daleko. No i nie mieliśmy wyboru. Nasze bloki wyburzyli żeby zbudować osiedle domków jednorodzinnych bo są bardziej <EKO>. Doszłśmy do szkoły. Karolek dalej nawijała i najwyraźniej nie miała zamiaru przestać. Niestety zadzwonił dzwonek i rozeszłyśmy się do różnych klas. Lekcje mijały baaaardzo szybko. Obiecałam że wezmę Karolka , Paulininka i Ines ze sobą. Poszłśmy więc razem do samochodu mojego taty. 
-Dzień dobry. - powiedziały dziewczyny chórem.
-Dobry . Wsiadajcie. - odpowiedział mój Tata.
Wsiadłyśmy. Ja do przodu one do tyłu. Wymyślałyśmy różne imiona dla niego i zastanawiałyśmy się nad karmą. Niedługo później  byłyśmy na miejscu.Schronisko było duże. Miało ogromny ogród w którym było wiele boksów dla psów. Szczekanie było tak głośne że musiałam zatkać uszy. Weszliśmy do środka.
-Witam. - powiedziała wolontariuszka. - Czy chcecie adoptować psiaka ? 
-Tak. - odpowiedział mój tata. - Piesek ma być mały . Góra 3 miesiące.
-Oczywiście. Chodźcie za mną.
Ruszyliśmy do oddzielnego korytarza. Szeptałyśmy zawzięcie . W końcu doszłyśmy. Było tu  7 może 8 klatek. Leżały w nich szczeniaki z mamą. Były prześliczne. 
-Jaki kolor pieska ? - zapytała wolontariuszka.
-Czarny. - odparłam.
Wskazała klatkę z trzema szczeniaczkami. Były takie malutkie. Dziewczyny  zapiszczały z radości. Jola - bo tak nazywała się wolontariuszka, otwarła klatkę. Szczeniaczki niepewnie wyszły. Jeden wybiegł bardzo szybko. Drugi spokojnie wyszedł z klatki , a trzeci nie miał chyba zamiaru wychodzić więc został w środku. Najbardziej spodobał mi się ten drugi. Był cały czarny i strasznie się łasił. 
-Chcę tego. - powiedziałam.
-Oczywiście. Pan podpisze dokumenty , a wy możecie tu chwilkę zostać. 
Dziewczyny otworzyły klatkę. Wreszcie mogłśmy przestać szeptać i zacząć normalnie gadać. 
-Na pewno ten ? - zapytała Karolek.
Pokiwałam głową i wszystkie wdałyśmy się w rozmowę na temat szczeniaczków. Najchętniej zostałybyśmy tu na cał dzień , ale po paru minutkach wszedł tata. Kazał nam iść do samochodu. Wzięłam szczeniaczka na ręce i wyszłyśmy. Tata podjechał jeszcze do sklepu zoologicznego , gdzie kupiłyśmy dużo paczkę pedigree , 2 miski - niebieską i zieloną , smycz automatyczną , śliczną niebieską obroże , legowisko , kilka zabawek  i identyfikator. Póżniej tata odwiózł dziewczyny do domów , a my pojechaliśmy do siebie. Gdy tam dotarliśmy od razu pobiegłam do pokoju. Położyłąm pieska na moim łóżku.
-Będziesz nazywał się ANDY. - powiedziałam głaskając szczeniaczka. 
Tata zapukał i przyniósł mi rzeczy Andiego. Legowisko położyłam przy moim łóżku. Zabawki włożyłam do szufladu i założyłam Andiemu obrożę. 
-Miski i karma są w kuchni. - poinformował mnie tata.
-Spoko. To ja pójdę się z nim przejść. - odparłam.
Zapięłam mu smycz, wzięłam gumową piłkę i wyszłam. Długo spacerowaliśmy , bawiliśmy się piłką... Było wspaniale. Niestety musiałam wracać bo robiło się już ciemno. Poszliśmy do domu. 
-Och no wreszcie jesteś . - powiedziała moja mama. - Chodź na kolację.
Chłopaki rzucili się na Andiego , a ja nasypałam mu karmy i nalałam wody. 
-Andy ! Jedzonko. - zawołałam.
Piesek podszedł do misek , a ja zaczęłam jeść. Szybko zjadłam i poszłam wziąść prysznic. Chłopcy bawili się z Andym. Kiedy już wyszłam to zabrałam Psiaka na górę i położyłam do kojca.
-To był długi dzień , Andy. Już czas odpocząć. - powiedziałam głaskając go. Zgasiłam światło i zasnęłam.




I jak ? Chciałabym żeby tak było naprawdę. Żywioły się już skończyły więc może zdjęcie pieska i jego rzeczy ? 









                                                                                              Werka ♥