-Co się stało ?! - zapytałam czując że zaraz się rozpłacze.
-Naprawdę nie wiem. - odpowiedziała spokojnie dyrka.
Wyjęłam komórkę i szybko wystukałam numer babci. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Halo.
-Babciu ! Co się dzieje ?
-Nie moge... - zachlipała.
-Babciu które piętro ?
-2 ... Przepraszam - wyszeptała i rozłączyła się.
Wbiegłam do szpitala nie zwracając uwagi na to , że dyrektorka mnie woła. Potrącałam ludzi , a oni krzyczeli. W końcu dotarłam na 2 piętro. Babcia siedziała na krzesełku i płakała. Pielęgniarki pytały co się stało , propownowały wodę.
-Babciu ..! - zawołałam
Ona odwróciła głowę i zaszlochała.
-Co się stało ? - zapytałam podchodząc do niej. - Proszę powiedzi mi.
-Ja nie chciałam żeby mu się coś stało... <szloch> Ja... dałam mu tylko ....<szloch> A..- babcia zaczęła płakać na dobre.
-Coś z Adrianem ? - zapytałam zdenerwowana.
-Przywieźli tu pieska. - powiadomiła mnie pielęgniarka. - Bardzo poranił sobie gardło.
-Andy ?! - zapytałam .
-Niestety nie wiem. Piesek krwawił był w naprawdę złym stanie.
Drzwi pokoju otwarły się. Lekarka wyszła , a ja spojrzałam w głąb pokoju. Zobaczyłam tylko Andiego ubrudzonego krwią , a potem tylko czarną plamę.
-Co się stało ? - zapytałam otwierając oczy. Leżałam w szpitalnym łóżku. Wokół stały pielęgniarki , babcia i Karolek .
-Niec nie pamiętasz ? - zapytała pielęgniarka.
-Tylko to że przyjechałam , potem ktoś płakał i ...Andiego . - rozpłakałam się. Karolek przytuliła mnie i pocieszała.
-Witam. Jestem lekarzem. Operowałam twojego pieska.- powiedziała jakaś lekarka w brązowych , krótkich włosach.
-I co z nim ? -zapytałam.
-Nie mam najlepszych wiadomości.Piesek żyje , ale nie jest w dobrym stanie. Ma rany w gardle i trudno przełyka. Jako szpital nie przyjmujemy zwierząt , ale to wyjątek.
-Żyje ! Ale babciu co się stało ?
-Ja ... gotowałam zupę . Na kościach. Postanowiłam dać mu parę. Moje pieski to jadły i nic im nie było. A on... zaczął to gryźć i potem kaszlał. Wyjęłam mu kawałki z gardła i zadzwoniłam na pogotowie , a później do szkoły.
-Babciu ...- odparłam przytulając ją. - Spokojnie. Ważne że żyje. A czy mogę go zobaczyć.?
-Tak , ale lepiej nie wstawaj. Przywieziemy pieska tutaj. Tylko ... delikatnie dobrze ? -odparła lekarka.
Pokiwałam głową i lekarka wyszła.
-Skąd wiedziałaś gdzie jestem ? - zapytałam Karoliny.
-Pani dyrka mi powiedziała. Dziewczyny nie mogły bo mają jeszcze lekcje.
- Szkoda. Ale dzięki , że jesteś.
-Spoko. Lepiej ci już ?
-Głowa mnie boli , ale pozatym to wszystko ok. Tylko martwię się o Andiego .
-Będzie dobrze. A gdzie Adik?
-Babciu ? Gdzie jest Adrian ?
-Kiedy .. kiedy to się stało Adrian był w swoim pokoju. Usłyszał pisk i płacz więc zbiegnął na dół. Kazałam mu zostać w domu.
-Samemu ? - zapytałam.
Babcia pokiwała głową.
-Werka. On jest już duży i nic mu nie będzie. Ale ty za to musisz zadzwonić do rodziców i Dziewczyn.
-Spokojnie Karolek . Wszystko w swoim czasie.
Karolek nie odpowiedziała bo przyszła lekarka wioząc ze sobą Andiego na mini szpitalnym łóżeczku. Poczułam że zaraz się rozpłacze.Andy zapiszczał i delikatnie poruszył ogonkiem.
-Weź go . Tylko pomalutku i spokojnie.- powiedziała Lekarka podając mi psiaka. Delikatnie go przejęłam. Położyłam obok siebie i pogłaskałam.
-Już dobrze maluszku. Wszystko będzie dobrze. Pańcia się tobą zajmie. - mówiłam głaszcząc go po główce.
-Jeśli czujesz się już lepiej to możesz pojechać do domu.- powiadomiła mnie lekarka.
- A Andy ? Czy mogę go zabrać ze sobą ? - zapytałam.
-Hmm... raczej tak. Ale nie będzie mógł jeść. Tylko woda no i może jakieś zupy - krem.
-Oczywiście. - powiedziałam pdnosząc się i siadając.
-Ale musisz wozić go w jakimś wózeczku . - powiedziała pielęgniarka i uśmiechnęła się.
-Ok. Ja pójdę załatwić wszystkie spawy , a ty zbieraj się i psiaka. - odparła babcia i wyszła.
-Pomożesz ? - zapytałam Karolka.
-Jasne . - odpowiedziała i zaczęła opowiadać o szkole. Wziąłam Andiego delikatnie na ręce i razem z Karolkiem wyszłyśmy. Powoli zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy na parking.
-Gdzie zaparkowałyście ? - zapytała Karolek.
-Nie wiem. Przyjechałam z dyrką. A ty ?
-Taxi - zaśmiała się Karolek.
-To ten samochód !- Zawołałam zauważając nasze auto.
-Dziewczynki ! Poczekajcie już wam otwieram. -zawołała babcia wychodząc ze szpitala. Otwarła samochód i razem z Andym i Karolkiem wsiadłyśmy do środka.
-Och ! Co za dzień.- westchnęła babcia.
-Andy ! Żarłoku. Co my teraz zrobimy ? Będziemy cię wozić w wóziu i ubierać pieluszki i karmić butelką. - zaśmiałam się.
-Nie zapomnij o opiekunce do dziecka. Może się przydać.
-Dobry pomysł Karolek.
---------------------------------------------------------------------------------
Wiem że krótkie i znowu bez obrazków ale na prawdę nie mam czasu :)
Werka ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz