piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział VIII - część 2

-Co się stało ?! - zapytałam czując że zaraz się rozpłacze.
-Naprawdę nie wiem.  - odpowiedziała spokojnie dyrka.
Wyjęłam komórkę i szybko wystukałam numer babci. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Halo.
-Babciu ! Co się dzieje ? 
-Nie moge... - zachlipała.
-Babciu które piętro ?
-2 ... Przepraszam - wyszeptała i rozłączyła się.
Wbiegłam do szpitala nie zwracając uwagi na to , że dyrektorka mnie woła. Potrącałam ludzi , a oni krzyczeli. W końcu dotarłam na 2 piętro. Babcia siedziała na krzesełku i płakała. Pielęgniarki pytały co się stało , propownowały wodę. 
-Babciu ..! - zawołałam
Ona odwróciła głowę i zaszlochała.
-Co się stało ? - zapytałam podchodząc do niej. - Proszę powiedzi mi.
-Ja nie chciałam żeby mu się coś stało... <szloch>  Ja... dałam mu tylko ....<szloch> A..- babcia zaczęła płakać na dobre.
-Coś z Adrianem ? - zapytałam zdenerwowana.
-Przywieźli tu pieska. - powiadomiła mnie pielęgniarka. - Bardzo poranił sobie gardło.
-Andy ?! - zapytałam .
-Niestety nie wiem. Piesek krwawił  był w naprawdę złym stanie.
Drzwi pokoju otwarły się. Lekarka wyszła , a ja spojrzałam w głąb pokoju. Zobaczyłam tylko Andiego ubrudzonego krwią , a potem tylko czarną plamę.
-Co się stało ? - zapytałam otwierając oczy. Leżałam w szpitalnym łóżku. Wokół stały pielęgniarki , babcia i Karolek .
-Niec nie pamiętasz ? - zapytała pielęgniarka.
-Tylko to że przyjechałam , potem ktoś płakał i ...Andiego . - rozpłakałam się. Karolek przytuliła mnie i pocieszała.
-Witam. Jestem lekarzem. Operowałam twojego pieska.- powiedziała jakaś lekarka w brązowych , krótkich włosach.
-I co z nim ? -zapytałam.
-Nie mam najlepszych wiadomości.Piesek żyje , ale nie jest w dobrym stanie. Ma rany w gardle i trudno przełyka. Jako szpital nie przyjmujemy zwierząt , ale to wyjątek.
-Żyje ! Ale babciu co się stało ? 
-Ja ... gotowałam zupę . Na kościach. Postanowiłam dać mu parę. Moje pieski to jadły i nic im nie było. A on... zaczął to gryźć i potem kaszlał. Wyjęłam mu kawałki z gardła i zadzwoniłam na pogotowie , a później do szkoły.
-Babciu ...- odparłam przytulając ją. - Spokojnie. Ważne że żyje. A czy mogę  go zobaczyć.?
-Tak , ale lepiej nie wstawaj. Przywieziemy pieska tutaj. Tylko ... delikatnie dobrze ? -odparła lekarka.
Pokiwałam głową i lekarka wyszła.
-Skąd wiedziałaś gdzie jestem ? - zapytałam Karoliny.
-Pani dyrka mi powiedziała. Dziewczyny nie mogły bo mają jeszcze lekcje.
- Szkoda. Ale dzięki , że jesteś. 
-Spoko. Lepiej ci już ?
-Głowa mnie boli , ale pozatym to wszystko ok. Tylko martwię się o Andiego .
-Będzie dobrze. A gdzie Adik? 
-Babciu ? Gdzie jest Adrian ?
-Kiedy .. kiedy to się stało Adrian był w swoim pokoju. Usłyszał pisk i płacz więc zbiegnął  na dół. Kazałam mu zostać w domu. 
-Samemu ? - zapytałam.
Babcia pokiwała głową.
-Werka. On jest już duży i nic mu nie będzie. Ale ty za to musisz zadzwonić do rodziców i Dziewczyn.
-Spokojnie Karolek . Wszystko w swoim czasie.
Karolek nie odpowiedziała bo przyszła lekarka wioząc ze sobą Andiego na mini szpitalnym łóżeczku. Poczułam że zaraz się rozpłacze.Andy zapiszczał i delikatnie poruszył ogonkiem.
-Weź go . Tylko pomalutku i spokojnie.- powiedziała Lekarka podając mi psiaka. Delikatnie go przejęłam. Położyłam obok siebie i pogłaskałam.
-Już dobrze maluszku. Wszystko będzie dobrze. Pańcia się tobą zajmie. - mówiłam głaszcząc go po główce. 
-Jeśli czujesz się już lepiej to możesz pojechać do domu.-  powiadomiła mnie lekarka.
- A Andy ? Czy mogę go zabrać ze sobą ? - zapytałam.
-Hmm... raczej tak. Ale nie będzie mógł jeść. Tylko woda no i może jakieś zupy - krem.
-Oczywiście. - powiedziałam pdnosząc się i siadając.
-Ale musisz wozić go w jakimś wózeczku . - powiedziała pielęgniarka i uśmiechnęła się.
-Ok. Ja pójdę załatwić wszystkie spawy , a ty zbieraj się i psiaka. - odparła babcia i wyszła.
-Pomożesz ? - zapytałam Karolka.
-Jasne . - odpowiedziała i zaczęła opowiadać o szkole. Wziąłam Andiego delikatnie na ręce i razem z Karolkiem wyszłyśmy. Powoli zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy na parking.
-Gdzie zaparkowałyście ? - zapytała Karolek.
-Nie wiem. Przyjechałam z dyrką. A ty ?
-Taxi - zaśmiała się Karolek. 
-To ten samochód !- Zawołałam zauważając nasze auto.
-Dziewczynki ! Poczekajcie już wam otwieram. -zawołała babcia wychodząc ze szpitala. Otwarła samochód i razem z Andym i Karolkiem wsiadłyśmy do środka.
-Och ! Co za dzień.- westchnęła babcia.
-Andy ! Żarłoku. Co my teraz zrobimy ? Będziemy cię wozić w wóziu i ubierać pieluszki i karmić butelką. - zaśmiałam się.
-Nie zapomnij o opiekunce do dziecka. Może się przydać.
-Dobry pomysł Karolek.
---------------------------------------------------------------------------------


Wiem że krótkie i znowu bez obrazków ale na prawdę nie mam czasu :) 
                                                                                   Werka ♥

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział VIII

Rano wstałam wcześnie.Chyba Andy nauczył mnie tego. Chociaż w jeden dzień ? No ale jednak wstałam. Spojrzałam na zegarek - 5.57
To strasznie wceśnie , ale Piesek nie spał. Gdy mnie zobaczył zamerdał ogonkiem. Pogłaskałam go po łebku i zeszłam na dół.
-Już wstałaś ? - zapytał tata.
-Tak. A ty jeszcze nie w pracy ?
-Już wychodze. O Andy. Miłego dnia ! - zawołał i wyszedł . Zawsze tak było. Mama wychodziła około 5 , a tata spieszył się żeby zdążyć na 6.10. Nie żebym narzekała. Odpowiadało mi to. Miałam lajcik , tylko w weekendy byli w domu. Ale to mi nie przeszkadzało.
-O czym rozmyślasz ? - zapytała babcia .
-Wystraszyłaś mnie ! - powiedziałam. - Ide na spacer z Andym. Przejdziesz się też ?
-Nie mogę. Muszę zrobić wam kanapki do szkoły żebyście czasami zjedli coś bardziej odżywczego.
-Szkoda. Zrób też coś Andiemu. A jakby mnie nie  było o 7 to dzwoń.
-Nie przebierzesz się ?
-Ach ! Zapomniałam . Już lecę.

Pobiegłam do swojego pokoju. Szybko otwarłam szafę. Czerne spodnie , koszulka z JB i trampki - standard. Po krótkim zastanowieniu założyłam też cieplejszą kurtkę . Poczesałam włosy i zbiegłam na dół umyć zęby. Szybko się z tym uporałam. Jeszcze tylko tusz i już byłam gotowa. Wzięłam trochę smakołyków dla Andiego , zapięłam mu smycz i wyszliśmy. Poszliśmy nad jezioro. Andy był bardzo wesoły. Pluskał się w wodzie , okropnie chlapiąc . Czasami rzucałam mu smakołyka , a on w geście podzięki ochlapywał mnie zimną wodą. Spojrzałam na komórkę. 6.42. Czas do domu.
-Andy ! Do domku ! - zawołałam.
Andy przybiegł . Otrzepał futro ( i całą mnie umoczył) po czym wróciliśmy do domu. Babcia zaśmiała się gdy nas zobaczyła.
-Małe topielce ! - powiedziała chichocząc.
Pobiegłam na górę i zmieniłam kurtę oraz spodnie. Na czarne oczywiście. Poszłam do kuchni. Babcia podała mi naleśniki z nutellą.
-Odżywcze ? - zaśmiałam się.
-Lepsze niż jakieś musli. - odpowiedziała
-Skąd wiesz ?- Zapytałam.
-Widziałam w szafce , poza tym Kamil mi powiedział.
Zjadłam naleśniki ze smakiem. Było pewnie wcześnie więc poprosiłam o dokładkę. Uwielbiam naleśniki babci. Są słodkie , ale nie za bardzo , chrupiące i do tego takie cieplutkie. Jedzenie przerwał dzwonek do drzwi. Babcia poszła otworzyć.
-Dzień dobry ! Werka już idzie ? - usłyszałam głos Karolka. 
-Już idę ! - zawołałam i pobiegłam jeszcze umyć zęby.
Przypomniałam sobie , że jeszcze Andy musi dostać śniadanko. Umyłam więc zęby i poszłam nasypać mu karmy. W kuchni stała jajecznica z boczkiem. Pewnie Milek ją jadł. Nałożyłam Andiemu resztę i nalałam świeżej wody.
-Smacznego Andy ! - powiedziałam kładąc przed nim miski.
Wzięłam plecak i wyszłyśmy. 
- I co w końcu z Agą ? - zapytałam.
-Nie kupiła tego. - odpowiedziała zasmucona Karolina
-I co teraz ? 
-Nie wiem. Myślałam o tym przez całą noc. Ale nic nie wymyśliłam. 
-A Dajana ?
- Powiedziała że coś wymyśli.
-Ale co ?! Wciśniemy jej kolejną bajeczkę ! 
-A co mamy zrobić ? 
-Wszystkich okłamywać !
Parę dzieciaków spojrzało na nas zdziwionych więc szybko zmieniłyśmy temat. Do szkoły zaszłśmy trochę przed dzwonkiem. Szybko przebrałam się i pobiegłam na lekcje. Niestety w połowie lekcji do klasy wpadła Pani Dyrektor.
-6 b ?  -Zapytała rozglądając się nerwowo.
-Taaak. - odpowiedzieliśmy chórem.
-Weronika ? Która to?
-Ja - powiedziałam wstając - A o co chodzi ?
-Chodź ze mną. I spakuj się.
Spakowałam swoje rzeczy. Dziewczyny patrzyły na mnie zdziwione. Uśmiechnęłam się i wyszłam.
-Weronika , zdzwonił twoja babcia. Mówi , że musisz natychmiast przyjechać. To wyjątkowa sytuacja - więc cię podwiozę.
-Ale co się stało ?!
-Niestety nie wiem.
Wsiedliśmy do samochdu i jechaliśmy w ciszy. Zapomniałam kurtki i gdy wysiedliśmy było mi bardzo zimno. Jednak wcale nie zatrzymaliśmy się przy moim domu. Wysiedliśmy przy szpitalu.

---------------------------------------------------------------------------------



Wiem że obiecałam zdjątka , ale jutro mam sprawdzian z Maty i nie mam czasu. Trzymajcie kciuki :)
                                                                                      Werka ♥

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział VII - część 2

-Lecę odrobić zadania . -powiedziałam babci i pobiegłam na górę.
Moja bransoletka zapikała i zaczęła wibrować. Wcisnęłam guziczek i usłyszałam zdenerwowany głos Karolka :
-Co my teraz zrobimy ? - pisnęła.
-Nie wiem.-odpowiedziała Milena.
-To ... to okropne ! - zawołała Moonia.
-Może zadzwonimy do Dajany ? - zaproponowała Ines.
-Super ! - zawołałam.
-Kto pyta ? - zapytała Paula .
-Karolek ! - powiedziała Paulininek.
-Powodzenia ! - zawołałyśmy prawie równocześnie.
Rozłączyłam się i zaczęłam bawić z Andym. Ten psiak jest super. Baaardzo mądry i milusi. Uwielbia być głaskany i poprawia mi humor. Pobiegłam do baci zapytać czy umie piec ciastka dla psów. Babcia roześmiała się.
-Niestety nie. Ale możemy pojechać na jakieś małee zakupy. Wstąpimy do zoologicznego i kupisz potworkowi coś smacznego.
-Ale to daleko , Babciu.
-Dam radę.
-Andiemu przyda się spacerek. Andy ! 
Piesek podbiegł machając szalenie ogonkiem , a ja choć na chwilę zapomniałam o sprawie z Agą. Aż do chwili kiedy zakładając Andiemu smycz , moja bransoletka zaczęła pikać.
-Co to ? - zapytała zdziwiona babcia.
-Ach bateria ! Pobiegnę na górę po nową. - odparłam i już mnie nie było. Zamknęłam drzwi swojego pokoju i nacisnęłam guziczek.
-Dajana powiedziała żebyśmy powiedziały Agacie , że przygotowujemy się do roli w filmie u cioci Ines.- powiadomiła mnie Karolek.
-Wątpie że w to uwierzy ! - skomentowała Moonia.
-Ja też. - poparła ją Paulininek.
-Ale zawsze coś. - dodała Milcia.
-Racja. - zgodziła się Paula.
-A moje zdanie się nie liczy ? -powiedziała Ines udawając że jest urażona. Roześmiałyśmy się.
-Nie przejmuj się . O mnie też nie myślą ! - powiedziałam - Muszę spadać bo Babcia przyjechała i idziemy na zakupy z Andym. Pa !
-Pa ! - odpowiedziały dziewczyny , a ja wcisnęłam ponownie guziczek. Szybko zbiegłam na dół.
-Co tak długo ? - zapytałą babcia.
-Ach koleżanki zadzwoniły i pytały o zadanie.
-Znam te bajeczki. - zaśmiała się babcia , po czym zaczęła mi opowiadać o swoim dzieciństwie. Uwielbiam jak babcia opowiada. Jest w tym świetna. Jej opwieści są prawdziwe i baaardzo ciekawe. Do sklepu zoologicznego mamy 30 minut i zleciało nam to bardzo szybko. Weszłyśmy do środka a Andy rzucił się na jakąś karmę. Odciągnełam go tłumiąc śmiech. Podeszła do nas sprzedawczyni.
- Co podać ? - zapytała.
-Szukam jakiś smakołyków dla Psiaka. - powiedziałam wskazując Andiego.
-Mam tu nowy towar. Musieli przywieść dostawe , bo bardzo szybko się sprzedało. Mamy kilka  rodzajów. Kurczak ,  Mięso z warzywami , Wieprzowe , Wołowinka i mieszankę. -wymieniała .
-Weźmiemy Wołowinkę , Kurczaka i warzywka. - powiedziała babcia.
-Oczywiście. Mamy też świetne kości na kamień nazębny . I wiele innych smakołyków takich jak królicze łapki , świńskie uszka. Pieski to uwielbiają.
-To wspaniale. Niech nam pani da te kości najlepiej 5 oraz króliczą łapkę i może troszkę tych kuleczek  .
Sprzedawczyni podała nam to o co prosiłyśmy , a później dołożyła trochę kuleczek , które były chrupkami o smaku mięska. Podziękowałyśmy i poszłyśmy do domu. 
-Może wstąpimy do parku - zaproponowałam.
-Świetny pomysł. Potworek trochę się pobawi , a my zjemy jakieś lody.
-W październiku ! - zaśmiałam się.
-Prawie w listopadzie. Ale lody zawsze smakują.
Roześmiałam się i zaczęłam opowiadać o szkole. Miło mi się rozmawiaało z babcią. Gdy już doszłyśmy do parku , spuściłam Andiego , który zaczął biegać i sikać gdzie popadnie. Zaśmiewałyśmy się z babcią do łez. Nie ma co ukryć. Ten piesek był wyjątkowy. To tak jak my - pomyślałam. - Jak ja i Milcia, Karolek , Paula , Moonia i Paulininek. I jak cała reszta ĆĆ. 
-Zbieramy się ! Rodzice pewnie się martwią.- powiedziała babcia.
-OK. Andy ! Andy , psiaku ! - zawołałam
Andy przybiegł , a ja poczęstowałam go paroma chrupkami. Ruszyłyśmy do domu. Ponownie czas szybko minął i nim się obejrzałyśmy , byłyśmy już w domu. Rodzice wcale się nie martwili. Adrian powiedział , że  poszłam z babcią. Zmęczona zabrałam się do lekci , a Andy zasnął. Zadania zajęły mi dużo czasu i nie zdążyłam pogadać z dziewczynami. Mama zawołała mnie na kolację , a Andy obudził się.
-Chodź malutki. Kolacja czeka. - poweidziałam głaskają go czule.
Zbiegliśmy na dół.
-Dam tylko jeść Andiemu . - zawiadomiłam ich i zabrałam się do pracy. Wsypałam trochę chrupek , karmy suchej i mokrej i dołożyłam parę plasterków salcesonu , nalałam mu wody i odłożyłam Miski na miejsce. Andy był chyba zadowolony , bo zaczął pochłaniać kolację w  bardzo szybkim tempie.
-Siadaj . - powiedziała mama wskazując mi moje miejsce. 
Usiadłam i zabrałam się za jedzenie. Na kolację były parówki  i pomimo tego że nie lubie mięsa to one bardzo mi smakowały. Po kolacji wyszłam na spacer z Andym. Spacerowaliśmy krócej niż zwykle , bo musiałam jeszcze się wykąpać. Gdy wróciliśmy , mama zmywała naczynia i rozmawiała z babcią. Andy ponownie poszedł spać więc wykąpałam się i poszłam do swojego pokoju oglądać TV. Niedługo później poczułam że jestem bardzo zmęczona. Pobegłam umyć zęby i wróciłam na górę. Przypomniałam sobie dzisiejszy dzień. Najpierw spóźnienie , potem podpalenie butów trnerce , później ten okropny SMS. - pechowy dzień. Chociaż w sumie to nie. Spacerek z Andym , babcia , zakupy . - Całkiem miły dzionek. Rozmyślając zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------





Na dzisiaj to tyle. Trochę krótko ale mam nadzieje fajnie. Obiecję że od jutra będe znów wklejać zdjęcia. Dziś mi się nie chce. :P
                                                                                           Werka ♥

wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział VII - część 1

Obudził mnie Andy. Szarpał mnie za rękaw piżamy. Wstałam i pogłaskałam psiaka.
-Już wstaje. - powiedziałam.
Ubrałam się szybko. Jakieś rurki , czarna koszulka i skóra. Do tego trampki i już jestem gotowa. Zbiegłam na dół , a za mną Andy. W kuchni nikogo nie było. Zdziwiona spojrzałam na zegarek 6.18. A no tak. Mama i Tata już wyszli , a bracia śpią. Przypięłam Andiemu smycz, zabrałam gumową kość  i wyszliśmy. Na początku spacerowaliśmy trochę obok domków , później poszliśmy do parku. Równie dobrze mogłam po prostu wypuścić go w ogrodzie , ale park jest mu jeszcze obcy więc niech pozna nowe horyzonty. Andy nie szarpał. Kiedy już się załatwił parę razy to odpięłam mu smycz. Chciałam nauczyć go aportować i nawet dobrze mu  wychodziło. Bawiliśmy się bardzo fajnie i nie zwróciłam uwagi na to , że mogło być już późno. Dopiero kiedy zadzwoniła do mnie Karolina zauważyłam że już po 7. 
-Gdzie jesteś ? - zapytała
-W parku z Andym.-odpowiedziałam
-To szybko już 15 po.
-Zaraz będę. - powiedziałam i rozłączyłam się.
-Andy , Andy ! Do nogi. - zawołałam 
Andy przybiegł i szybko ruszyliśmy do domu.Piesek był bardzo mądry. Parę razy powtórzyłam jakąś komendę i już ją rozumiał. Do domu doszliśmy szybko. Karolek już czekała.
-Przepraszam - powiedziałam wchodząc do domu - zagapiłam się.
-Och to ten Słodziak ! - zawołała Karolek głaskając Andiego.
-Tak to ten Słodziak. Ale on musi coś zjeść. -odparłam i poszłam po karmę. Na początku musi jeść zwykłą później  nauczę robić mu jakieś inne jedzonko. Wsypałam więc zwykłej suchej karmy i wymieszałam z tą z puszki. Nalałam mu wody i zawołałam go. Piesek poszedł jeść , a ja skoczyłam do łazienki. Szybko umyłam twarz i zęby . Pomalowałam się i popryskałam perfumem , po czym pobiegłam do kuchni zrobić sobie śniadanie do szkoły. Wyjęłam  nutelle i szybko posmarowałam 2 kanapki . Spakowałam też jabłko i  batona. Postanowiłam zrobić Andiemu coś na potem. Wyjęłam kiełbaskę i parę rodzajów szynki. Pokroiłam w kostkę i włożyłam do KONGA (to taka zabawka dla psów do której wsypuje się smakołyki i pies musi się nieźle namęczyć żeby je wyjąć) . 
-Masz Andy ! - zawołałam i rzuciłam mu.
-Ubieraj się . -powiedziała Karolek
- Już się ubieram. - odparłam.
Karolek zaczęła opowiadać mi o jakimś ubraniu dla pieska , a ja szybko spojrzałam do lustra. Wyglądałam OK .
-Adrian ! Zamknij drzwi . - krzyknęłam do mojego brata - i pobaw się trochę z Andym.
Wyszłyśmy w świetnych humorkach. Do naszej szkoły idzie się krótko , ale my strasznie się zagadałyśmy. No i niestety spóźniłyśmy się na pierwszą lekcje. Reszta przeleciała spokojnie i szybko. Po lekcjach oczywiście trening. Byłyśmy już coraz lepsze. Trening trwa godzinę po czym Dajana odwozi nas albo pod szkołę, albo pod dom. Koło 15 byłam już w domu. W ogrodzie powitał mnie mój mały Psiaczek. Pobawiłam się z nim przez chwilkę i weszłam do domu. Standardowo Andy podreptał za mną. 
-Werka ? - zapytał głos który doskonale znałam.
-Babcia ! - zawołałam rzucając się jej w objęcia.,
-Moja kochana wnusia ! - powiedziała Babcia całując mnie w oba policzki - ten czarny potworek należy do ciebie ?
-Ach Andy ? Oczywiście , że tak. Adoptowaliśmy go wczoraj. 
-Andy? Ładniutkie imię. Ale sika jak szalony. Zrobił już trzy kałuże na podłodze.
Zaśmiałam się.
-Babciu , babciu. Trzeba było wypuścić go do ogrodu. 
-Mały rozrabiaka. Ale my tu konwersujemy ,a ty pewnie jesteś głodna.
-Troszeczkę . -odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Mały pewnie też.
-Zrobiłam dzisiaj pomidorową z ryżem. - powiadomiła mnie rodzicielka mojej mamy.
-A mogę woreczek ryżu ? Zmielę troszkę mięska i dam mu na obiadek.
-Oczywiście.
Zabrałam się za mielenie. Wyjęłam trochę białej kiełbasy i kawałek kurczaka. Zmieliłam to wszystko i wymieszałam z ryżem , po czym wsypałam Andiemu do miseczki.
-Pies już je więc ty też musisz. - powiedziała babcia podając mi miskę z zupą.
Jedzenie przerwał mi telefon. Dzwoniła Karolek.
-Tak ? - zapytałam odbierając.
-Mamy problem ! - powiedziała Karolek- pomyliłam się i napisałam zamiast do ciebie to do Agaty SMS-a.
-I co w tym takiego strasznego ? Każdemu się zdarza.
-Ale ja napisałam cytuje : Werka jutro mamy trening o godzinę dłuższy. Musisz coś wymyślić żeby powiedzieć rodzicą. Niedługo mamy kolejną misję specjalną  ...
-Och Karolek ! Może ona pomyśli że żartujesz.
-Nie przerywaj. Później było Dajana wspomniała jak wysiadałaś , że musimy uważać , bo zbliża się zima , a wtedy nasze moce są najsilniejsze. Uważaj żeby czegoś nie podpalić.
-Zabiję cię ! Czemu nie zadzwoniłaś ?!
-Bo mam mało kasy na koncie ,a poza tym mam darmowe SMS-y do Plusa.
-O Jezu ! Musimy jej to jakoś wytłumaczyć. 
-Wiem ! Tylko jak ?
-Pomyślimy nad tym razem .
-Bransoletka ?
-Tak. - powiedziałam i rozłączyłam się.


---------------------------------------------------------------------------------

Na dzisiaj to tyle. Zdjątek nie wrzucę bo mam mało czasu. Podoba się ? Mam nadzieję że tak :)
                                                                                              Werka ♥

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział VI

Wstałam parę minut przed budzikiem. Rzadko mi się to zdarzało , ale byłam zbyt szczęśliwa żeby spać.Wyłączyłam budzik i  Szybko zaczęłam się ubierać. Czarne rurki , Czerwona koszulka z myszką miki , czarne trampki i kolczyki. Szybko pomalowałam się tuszem i błyszczykiem. Zastanawiałam się czy nie wyprostować włosów ale zrezygnowałam. Rozczesałam je tylko i poprawiłam grzywkę. Poperfumowałam się i zbiegłam na dół po schodach.
-Co tak wcześnie ? - zapytał mój brat.
-Nie umiałam spać. A co z Adikiem ? Wstał już ?
-Głowa go boli. Nie idzie do szkoły.
-Rodzice wiedzą ?
-A widzisz ich tu gdzieś ?
-Nie.
-No właśnie. Napisze mu usprawiedliwienie.
Otwarłam lodówkę i wyjęłam mleko.Nalałam trochę do szklanki i wyjęłam jeszcze batonika musli z szafki.
-O której wracasz ? - zapytałam.
-O 15.30. A ty ?
- 13.15. Weź sobie klucze.A Adik jadł śniadanie ?
-Nie jadł. Zanieś mu na górę.

Wzięłam od niego tackę , na której leżał talerz z parówką i ketchupem , a obok 2 kromki chleba i herbata. Zapukałam do drzwi.
-Wejdź ..- powiedział Adrian cicho.
Otwarłam drzwi uważając żeby nie wylać herbaty.
-Masz zjedz sobie.
-Dzięki.
Wyszłam cicho zamykając drzwi. Poszłam do kuchni żeby zjeść swoje śniadanie. Szybko zjadłam i poszłam umyć zęby. Tiritiri ! Oczywiście Karolek była pierwsza. Otwarłam jej drzwi. 
-Werka ! Naprawdę będziesz mieć psa ? To super ! Mogę jechać z tobą go wybrać ? A jak będzie miał na imię ? - trajkotała.
Ubrałam kurtkę i wyszłyśmy.
-O jejku ! Mogę jechać z tobą ? Prosze ! 
-Jasne że możesz . Jeszcze nie wiem dokładnie o której ale rodzice obiecali mi że wrócą wcześniej.
-Tak się cieszę. Jak ty możesz mieć psa to ja chcę chomika.
Nawijała i nawijała. Ja też się cieszyłam. W prawdzie wiedziałam że rodzice kupią nam psa bo niedawno wprowadziliśmy się do domku jednorodzinnego i pies był potrzebny. Przed wakacjami bardzo chciałam się przeprowadzić. To nie było daleko. No i nie mieliśmy wyboru. Nasze bloki wyburzyli żeby zbudować osiedle domków jednorodzinnych bo są bardziej <EKO>. Doszłśmy do szkoły. Karolek dalej nawijała i najwyraźniej nie miała zamiaru przestać. Niestety zadzwonił dzwonek i rozeszłyśmy się do różnych klas. Lekcje mijały baaaardzo szybko. Obiecałam że wezmę Karolka , Paulininka i Ines ze sobą. Poszłśmy więc razem do samochodu mojego taty. 
-Dzień dobry. - powiedziały dziewczyny chórem.
-Dobry . Wsiadajcie. - odpowiedział mój Tata.
Wsiadłyśmy. Ja do przodu one do tyłu. Wymyślałyśmy różne imiona dla niego i zastanawiałyśmy się nad karmą. Niedługo później  byłyśmy na miejscu.Schronisko było duże. Miało ogromny ogród w którym było wiele boksów dla psów. Szczekanie było tak głośne że musiałam zatkać uszy. Weszliśmy do środka.
-Witam. - powiedziała wolontariuszka. - Czy chcecie adoptować psiaka ? 
-Tak. - odpowiedział mój tata. - Piesek ma być mały . Góra 3 miesiące.
-Oczywiście. Chodźcie za mną.
Ruszyliśmy do oddzielnego korytarza. Szeptałyśmy zawzięcie . W końcu doszłyśmy. Było tu  7 może 8 klatek. Leżały w nich szczeniaki z mamą. Były prześliczne. 
-Jaki kolor pieska ? - zapytała wolontariuszka.
-Czarny. - odparłam.
Wskazała klatkę z trzema szczeniaczkami. Były takie malutkie. Dziewczyny  zapiszczały z radości. Jola - bo tak nazywała się wolontariuszka, otwarła klatkę. Szczeniaczki niepewnie wyszły. Jeden wybiegł bardzo szybko. Drugi spokojnie wyszedł z klatki , a trzeci nie miał chyba zamiaru wychodzić więc został w środku. Najbardziej spodobał mi się ten drugi. Był cały czarny i strasznie się łasił. 
-Chcę tego. - powiedziałam.
-Oczywiście. Pan podpisze dokumenty , a wy możecie tu chwilkę zostać. 
Dziewczyny otworzyły klatkę. Wreszcie mogłśmy przestać szeptać i zacząć normalnie gadać. 
-Na pewno ten ? - zapytała Karolek.
Pokiwałam głową i wszystkie wdałyśmy się w rozmowę na temat szczeniaczków. Najchętniej zostałybyśmy tu na cał dzień , ale po paru minutkach wszedł tata. Kazał nam iść do samochodu. Wzięłam szczeniaczka na ręce i wyszłyśmy. Tata podjechał jeszcze do sklepu zoologicznego , gdzie kupiłyśmy dużo paczkę pedigree , 2 miski - niebieską i zieloną , smycz automatyczną , śliczną niebieską obroże , legowisko , kilka zabawek  i identyfikator. Póżniej tata odwiózł dziewczyny do domów , a my pojechaliśmy do siebie. Gdy tam dotarliśmy od razu pobiegłam do pokoju. Położyłąm pieska na moim łóżku.
-Będziesz nazywał się ANDY. - powiedziałam głaskając szczeniaczka. 
Tata zapukał i przyniósł mi rzeczy Andiego. Legowisko położyłam przy moim łóżku. Zabawki włożyłam do szufladu i założyłam Andiemu obrożę. 
-Miski i karma są w kuchni. - poinformował mnie tata.
-Spoko. To ja pójdę się z nim przejść. - odparłam.
Zapięłam mu smycz, wzięłam gumową piłkę i wyszłam. Długo spacerowaliśmy , bawiliśmy się piłką... Było wspaniale. Niestety musiałam wracać bo robiło się już ciemno. Poszliśmy do domu. 
-Och no wreszcie jesteś . - powiedziała moja mama. - Chodź na kolację.
Chłopaki rzucili się na Andiego , a ja nasypałam mu karmy i nalałam wody. 
-Andy ! Jedzonko. - zawołałam.
Piesek podszedł do misek , a ja zaczęłam jeść. Szybko zjadłam i poszłam wziąść prysznic. Chłopcy bawili się z Andym. Kiedy już wyszłam to zabrałam Psiaka na górę i położyłam do kojca.
-To był długi dzień , Andy. Już czas odpocząć. - powiedziałam głaskając go. Zgasiłam światło i zasnęłam.




I jak ? Chciałabym żeby tak było naprawdę. Żywioły się już skończyły więc może zdjęcie pieska i jego rzeczy ? 









                                                                                              Werka ♥

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział V - część 2

Przepraszam że tak długo nie pisałam ale miałam karę na komputer ^^

Biegłyśmy w stronę domu Ines. Nie miałam siły rozmawiać. Po prostu biegłyśmy. Gdy dobiegłyśmy wszyscy już czekali. Nie umiałam złapać oddechu. Siadłyśmy na trawie przed domem Ines i nie chciałyśmy się ruszyć.
-Dziewczyny ! To ważne ! - krzyczała Dajana. - Wstańcie !
-Nie.-odpowiedziałyśmy chórem ja i Karolek.
-Werka ! Wstawaj ! - powiedziała Paula podając mi rękę. Pokiwałam przecząco głową.
-Od miesiąca nie robimy nic innego. Tylko treningi i ratowanie jakiś beznadziejnych księżniczek. Chociaż raz dajcie nam odpocząć! Jesteśmy tylko dziećmi - nie żłówiami ninja ! - wykrzyczałam. Nie przemyślałam tego i gdy skończyłam pobliski krzaczek stanął w płomieniach. 
-Zgaście to ! Szybko...-pisnęła Ines.
Spojrzałam na nią przepraszająco , a póżniej po prostu zmusiłam ogień żeby przestał płonąć. To dziwnie brzmi ale tak było. Jeśli bardzo żałowałyśmy np. tego że zalałyśmy coś albo spaliłyśmy , to mogłyśmy to cofnąć. 
-Wstajcie . - powiedziała Dajana. Nie krzyczała , ale w jej tonie głosu było coś co zmusiło nas do wstania. Karolek usiadła i pociągnęła mnie za ręke. W rezultacie leżałyśmy na trawie.
- Mam tego dosyć ! Wracam do domu. Paulina niech sama ratuje Offelie ! Dobrze wiedziałaś na co się godzisz. - krzyczała Karolek. - Mam gdzieś te całe moce. Chce być normalna ! 
Rzuciła bransoletką i zaczęła płakać.
-My idziemy - powiedziałam szybko podejmując decyzje. -Poradzicie sobie bez nas , a my musimy jeszcze załatwić parę spraw.
-Nie możecie iść ! - zawołała Milcia.
-Skoro nikt nie liczy się z naszymi potrzebami , to my idziemy. To jest paranoja. Księżniczka z Brazyli ?! Koniec. - powiedziałam dobitnie patrząc na Dajane. Wzięłam Karolinę pod ręke i ruszyłyśmy w stronę jej domu. Dziewczyny krzyczały i wołały nas , ale nie chciałyśmy wracać. Karolina nadal płakała i żaliła mi się. Miała rację. Przecież jest więcej ĆĆ. Nie tylko my. Pocieszałam ją.
 W ręce trzymałam jej bransoletkę. Nie chciałam żeby ją straciła. Moja pikała i wibrowała zawzięcie ale nie zwracałam na to uwagi. Doszliśmy do domu Karolka. Otwarłyśmy drzwi , zdjęłyśmy kurtki oraz buty i poszłyśmy do kuchni.
-Nie wiem czy dobrze zrobiłam. - powiedziała Karolek.
-Dobrze. - odpowiedziałam.
-Może powinnyśmy pójść. W końcu my też wiedziałyśmy co robimy.
-Wiedziałśmy. Ale Dajana też wiedziała że jesteśmy TYLKO dziećmi.
-Nastolatkami już prawie.
-Ale to rodzice nami rządzą. Mam dosyć okłamywania wszystkich.
-Racja. Ale w sumie to prawda. Traktowała nas jak psy które przyjdą na każde jej zawołanie.
Dyskutowałyśmy jeszcze długo aż przyjechali rodzice Karolka .
-Cześć dziewczyny ! - zawołała jej mama wchodząc.
-Dzień dobry - odpowiedziałam.
Gawędziliśmy sobie przez chwilkę , a potem oni opowiadali o weekendzie w górach. Niestety zadzwoniła moja mama i musiałam już wracać. Rzegnając się z nimi dałam Karolinie jej bransoletkę puszczając do niej oczko i wyszłam. Do domu doszłam szybko.Rodzice zmusili mnie do zjedzenia obiadu , a potem poszłam się spaakować. Gdy nie miałam już nic do zrobienia , puściłam sobie płytę Justina Biebera i położyłam się. Nagle moja bransoletka znów zaczęła pikać. Kliknęłam guziczek i usłyszałam głos Dajany :
- Przykro mi że tak wyszło. Miałyście racje. Teraz już to rozumiem. - mówiła - Nie powinnam was tak męczyć. Macie przecież dużo sprawdzianów i spraw rodzinnych. Przepraszam. 
-Cieszę się że się rozumiemy. Ja tż przepraszam nie powinnam zostawić cię na lodzie. To nie w porządku.
-Musicie porozmawiać z dziewczynami. Kiedy wy poszłyście one nie wiedział co robić. Paulina razem z Moniką i Mileną poszł do domów. Były bardzo smutne. Ines wraz z drugą Pauliną poszły robić jakiś referat. Na szczęście udało mi się i uratowałam  Offelię . Pomogli mi inni agenci z ĆĆ. Byli od was starsi o 17 lat. 
-Ciesze się że to się dobrze skończyło. Ale ma pani rację zaraz skontaktuje się z dziewczynami. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. - odpowiedziała a ja rozłączyłam się. Wcisnęłam drugi guziczek i usłyszałam głos Mileny.
-Nie pojechałam ...- mówiła.
-Wiem i dziękuje. - odparłam.
-My też nie - powiedziała Paulininek i Moonia chórem.
-Ani ja. - dodała Ines.
-Dzięki wam . - odpowiedziała Karolek.
Rozmawiałyśmy jeszcze parę minut ale musiałam iść na kolację. Pożegnałam sie i zbiegłam na dół. Cieszyłam się że mam takie wspaniałe Przyjaciółki. Kiedyś nazwałam nas Sekretnym Bractwem Sióstr Cicho - Ciemnych. Miałam rację . Jesteśmy jak siostry i nic nam w tym nie przszkodzi. Zjadłam tosty i poszłam się wykąpać. Miałam za sobą bardzo długi dzień. Wieczorem rodzice zawołali mnie do pokoju.
-Siadaj - powiedziała mama wskazując fotel.
- O co chodzi? - zapytałam siadając.
-Wiem , że bardzo chciałaś mieć psa. No i cóż. Postanowiliśmy że ci go kupimy. - powiedział tata. Chciał jeszcze coś dodać , ale nie zdążył , bo zaczęłam ich przytulać piszcząc i śmiejąc się. 
-Kiedy po niego pojedziemy ? - zapytałam uspokajając się.
-Jutro po szkole. Przyjadę po ciebie . Mama będzie jeszcze w pracy.
-SUPER !! -Zawołałam . Podziękowałam chyba po raz setny i pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju Milka. Pochwaliłam się , a potem pobiegłam do Adriana. On jednak spał. Nie chciałam go budzić , więc pobiegłam do siebie do pokoju. Napisałam SMS-a do dziewczyn , a potem położyłam się spać. To był wspaniały i niezwykły dzień. Ale też męczący. Nie miałam więc problemu z zaśnięciem .



Na dzisiaj tyle. A co do napisania książki to zastanowie sie :D








                                                                                             Werka ♥

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Rozdział V

Zanim jeszcze napisze ten rozdział chciałabym przeprosić Ines , bo chyba ją czymś uraziłam :D Nwm. czym ale przepraszam :)



Wstałam późno. Kiedy się obudziłam w pokoju była już tylko Paulininek . Wstałam i szybko się ubrałam . Zbiegłam po schodach i poszłam do ubikacji. Poranna toaleta zajęła mi parę minutek , a potem poszłam do kuchni , gdzie przy herbatce siedziały dziewczyny.
-Hej ! - powiedziałam.
-Siemka śpiochu ! - odpowiedziała Karolek.
-Herbatki ? - spytała Milcia
-Jasne . - odparłam z uśmiechem.
Karolek poszła zaparzyć mi herbatkę , a ja przyłączyłam się do rozmowy. Długo gadałyśmy aż w końcu Paulininek zeszła do kuchni.
-O ! Tu jesteście. - powiedziała. - Wystraszyłam się że was nie ma.
Zaśmiałyśmy się , a potem zauważyłam , że nie ma Offeli.
-Gdzie jest K.Offelia ? - zapytała Ines .
-W myślach mi czytasz. - zaśmiałam się.
- Nie wiem.-odpowiedziała Paula.
Wystraszyłyśmy się i wybiegłyśmy przed dom. Ale Offeli nigdzie nie było. 
-Werka idź sprawdź nad jeziorem , ja pójdę do domu , Paula idź w prawo , Moonia pójdzie w lewo. Musimy ją znaleźć. Gdybyście ją znalazły to Bransoletka.- powiedziała Karolek.
Złapałam Paulininka za rękę i zamartwiając się pobiegłyśmy nad jezioro. Offelia stała wpatrując się w taflę jeziora cicho płacząc.
-Coś się stało ? - zapytałam.
-Tęsknie - szepnęła do jeziora , a potem odpowiedziała mi trochę głośniej - Nie. Tylko... chciałam .... chciałam tu przyjść.
-Skąd wiedziałaś gdzie iść ? - spytała Paulininek.
-Spacerowałam już od 7. Wy jeszcze spałyście. Byłam w lasku niedaleko , na łące , przy szkole , a potem tutaj.
-Wystraszyłaś  nas ! - krzyknęłam.
-Przepraszam...-odparła i ruszyłyśmy. 
-Miałyśmy im powiedzieć ! - przypomniała mi Paulininek.
Pokiwałam głową i kliknęłam biały guziczek i rozległ się głos Milci :
-Macie ją ? - pytała.
-Tak ! - odpowiedziałyśmy chórem , a dziewczyny roześmiały się. Ponownie kliknęłam guziczek i rozłączyłam się. Paulininek opowiadałi mi swój sen , gdy nagle zaczęła dzwonić jej komórka.
-No hej mamo ! - powiedziała.-Mhm.... Dobrze..... Nie jeszcze nie.... Za godzinkę ?.... To pa !
-Musisz wracać ? - spytałam.
-Nie jeszcze. Mam godzinkę .
-To super. A i nie skończyłaś.
Paulina kontynuowała swoje opowiadanie . Po paru minutkach byliśmy już w domu Karolka.Dziewczyny podał mi paczkę ciasteczek i najbliższą godzinkę spędziłyśmy chrupiąc ciasteczka. Potem dziewczyny musiały iść i co parę minutek jedna żegnała się i wychodziła. W końcu zostałam tylko ja i Karolek. W końcu stwierdziłyśmy , że idziemy do kościoła na 13.30 i szybko się zbierałyśmy. W kościele byłyśmy niecałe 30 minut później. Zdążyłyśmy na msze i szybko minął nam czas. Gdy już wróciłyśmy do domu każdej zaschło w gardle od gadania i zrobiłśmy sobie Herbatkę. Rozmawiałyśmy wesoło , ale przerwał nam domofon.
-Pójdę otworzyć . - powiedziałyśmy niemal jednocześnie i zachichotałyśmy. Przed bramą stała Martyna - sąsiadka Karolka starsza od nas o 3 lata.
-Siemka ! - zawołała widząc nas.
-Hej ! - odpowiedziała Karolek - Co chcesz ?
- Przyszłam bo nudzi  mi się w domu. Może przejdziemy się do McDonalda ?

-Ale ja mam teraz Koleżankę.
-To weź ją ze sobą.
Niechętnie zamkłyśmy dom i poszłyśmy z Martyną. Do McDonald's było niedaleko 10-15 minut drogi , ale i tak Martyna zanudzała nas i to okropnie. Ucieszyłam się gdy weszłyśmy do środka. Zamówiłam sobie Mc Flurry z polewą toffi i kit katem. Karolek kupiła sobie dużego Shake waniliowego , a Martyna Frytki i Hamburgera. Siedziałyśmy przez chwilę ale naglę nasze bransoletki zaczęły pikać i wibrować.
-Co się dzieje ? - zapytała Martyna. 
-Muszę wyjść na dwór.- powiedziałam.
Karolek złapała mnie za rękę i wybiegłyśmy . 
- Prexowie porwali Offelię ! - zawołała Paula. - Nie wiem co robić. 
-Dzwoń do Dajany ! - wykrzyknęłam.
Paula rozłączyła się a my pobiegłyśmy do domu Karoliny. Przed nami pojawił się hologram Dajany Westy.
-Co się stało ?! - pytała.
-Porwali ją. Weszłyśmy do sklepu , chciałam kupić ciasteczka  stałam przy kasie , a do niej podeszli jakieś 2 dziewczyny. Uderzyły ją w brrzuch , złapał i wybiegły. Ja pobiegłam za nimi ale nie udało mi się ich dogonić..... - Powiedziała Paula i załkała.
-Bałam się że do tego dojdzie. - odpowiedziała po chwili Dajana. - Znajdę ją , a wy mi pomożecie. 
-My też ? - zapytałyśmy z Karolkiem.
-Wy i cała reszta też. - Odparła .
- Nie mogę ! - powiedziałam - za dwie godziny mam być w domu.
-Mamy zatem dwie godziny. Bądźcie pod domem Ines. Szybko ! - zawołała i zniknęła zgodnie ze swoim sposobem.
 ---------------------------------------------------------------------------------

Na dzisiaj tyle. Karolek wiem że ci obiecałam <sama wiesz co> ale po prostu mi to nie pasowało więc zmieniłam. :] Teraz kolejna moc ^^



                                                                                        Werka ♥   

niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział IV - część 2

 ---------------------------------------------------------------------------------
-Hej ! - zawołałam.
-Siemka ! - odpowiedziały mi dziewczyny.
-Nie wzięłaś tej Brazylijki ? - zapytałam Paulę.
-Nie . Nie chciałam żeby nam psuła wieczorku .- odpowiedziała Paula.
-A to co z nią zrobiłaś ?- spytałam zdziwiona.
-Zadzwoniłam do Dajany czy mogłaby ją zabrać na noc. A ona się zgodziła.Mamy ją  z głowy . - zaśmiała się Paula.
- No nie wiem. Traktujesz ją jak rzecz.- wtrąciła się Ines.
-Taaa. Ale ona jest mi obca. - odcięła się Paula.
-Może tak. A udało ci się coś od niej wyciągnąć.- zapytała Moonia.
-Tylko to że ma na imię Offelia.
Zaśmiałyśmy się .
-To już coś. - powiedziałam.
-No , no , no ! - zaśmiała się Moonia. - Wyczyn godny agenta ĆĆ.
Zachichotałam i pobiegłam zadzwonić domofonem do Karolka. Karolek mieszka w domku jednorodzinnym , zresztą tak jak ja , Ines , Moonia , Paula i Paulininek. Milcia mieszka w 4 rodzinnym ze swoimi kuzynami i babcią. Zadzwoniłam , a Karolek szybko wybiegłą z domu.
-Spóźnione , ale wchodźcie. - powiedziała.
Dziewczyny weszły rozmawiając zawzięcie o jakimś zadaniu z matmy a ja próbowałam zrozumieć o co chodzi. Szybko zdjęłyśmy buty i weszłyśmy do pokoju Karolka. Ona ma dosyć duży , różowo-biały  pokój z ogromnym łóżkiem , 2 szafami , meblościanką , biórkiem i 3 fotelami obok stołu. Dziewczyny rozsiadły się w pokoju nadal rozmawiając o matmie , a ja i Karolek poszłyśmy zrobić cherbatkę.
-Gdzie Paulininek i Milcia ? - zapytałam.
-Już idą. Malinowa , Czarna , Zielona , Limonkowa , z wanilią albo z Miodem ?
-Z wanilią .
Załączyłam czajnik , a Karolek wyjęła cherbatę opowiadając mi w międzyczasie jakiś kawał. Zalałam cherbatę i zaczęłam opowiadać jej o tym co kupiłam , a ona słodziła i mieszała cherbatę.
-Ładne chociaż są te spodnie ?- zapytała.
-Ładne . - odparłam wyjmując ciastka i układając je na talerzu.
-Dzisiaj przez przypadek oblałam moją mamę. - zaśmiała się Karolek - potem musiałam się tłumaczyć , że niby wylałam wodę ze szklanki.
Zachichotałam.
-A tak właściwie to gdzie są twoi rodzice i Łukasz ? - spytałam. Łukasz to młodszy brat Karolka. Chodzi do klasy z moim bratem.
-Pojechali na weekend w góry. Ja wolałam zostać. - odparła zabierając tackę z cherbatą i ciastkami. Ja wzięłam resztę . - A gdzie ta Księżniczka ?
-Paula zawiozła ją do Dajany. Nie chciała żeby jej przeszkadzała.
Weszłyśmy do pokuoju , a dziewczyny rzuciły się na cherbatę. Zadzwonił domofon i Karolina wyszła z domu. Ja wdałam się w rozmowę z dziewczynami o ĆĆ. Karolek wróciła z Milcią i Paulininkem. Resztę wieczora spędziłyśmy rozmawiając , pijąc cherbatkę i chrupiąc ciasteczka oraz krakersy i paluszki. Około 20 zadzwoniła mama Karoliny.Karolek rozmawiała z nią przez chwilkę ,a my poszłyśmy zrobić sobie kanapki i więcej cherbaty. Rozmawiałyśmy o jakimś piosenkarzu , gdy nagle nasze bransoletki zaczęły pikać.Szybko wcisnęłam niebieski guziczek i rozległ się głos Dajany.
-Szybko ! Musicie tu przyjechać i zabrać Księżniczkę . Prexsowie są blisko. Proszę... - powiedziała i zniknęła.
-I co robimy ! - pisnęła Milcia.
-Musimy tam jechać ! - zawyrokowałam.
-Jak ? - spytała Paulininek.
-Nie wiem ! - odparła Ines.
-Możemy wziąść samochód moich rodziców. - powiedziała Karolek.
-Taa jasne. Ciemawe kto go poprowadzi ! - Zawołała Moonia.
-Mnie rodzice uczyli trochę jeździć. -pochwaliła się Ines.
Naszą rozmowę przerwał głośny klakson. Wybiegłyśmy z domu. Rozpaliłam niewielki płomień na dłoniach żebyśmy mogły cokolwiek zobaczyć. Przyjechał samochód którym jeszcze wczoraj jechałyśmy  na Misję Specjalną. Szybko wsiadłyśmy do samochodu i niedługo potem byłyśmy już na miejscu. Przed budynkiem czekała na nas Offelia . Wsiadła do auta i odjechaliśmy. Rozmawiałyśmy szeptem kiedy kierwca nispodziewanie zatrzymał się i otwarł drzwi krzycząc :
-Uciekajcie . Prędko !
Monia rozpętała małe tornado i wzniosła nas i Offelię, a  karolek wzniosła się na tafli wody , a potem upadłyśmy blisko domu Karolka. Dobiegłyśmy tam i szybko weszłyśmy do środka.
-Paranoja ! - zawołała Paula.
Stwierdziłyśmy że powinnyśmy zrobić sobie kolacje , a potem wziąść przysznic. Zjadłyśmy szybko i poszłam się umyć. Jak najszybciej się wykąpałam i przebrałam w piżamkę . Potem wyszłam i poszłam do pokoju Karolka , gdzie dziewczyny malowały sobie paznokcie. Uciadłam obok Mileny , a Ines poszła do łazienki. Siedziałyśmy sobie w pokoju malując paznokcie , rozmawiając i jedząc żelki. Kiedy wszyscy już się umyli było po 21. Karolek przyniosła 3 materace i duuuużo kocy , kołder i poduszek. Zrobiłyśmy sobie imitacje posłania i włączyłyśmy TV. Oglądałyśmy jakiś horror.
- Może opowiesz nam coś o sobie. - powiedziałam do Offeli przerywając rozmowę.
- Pochodzę z Brazylji i mam na imię Offelia. - odparła z dziwnym akcentem. - Mam 16 lat. Lubię tańczyć i malować obrazy. Mój tata został porwany przez jakiegoś Prexa , dlatego musiałam uciekać.
Rozmawiałyśmy jeszcze długo kiedy w końcu Milcia przerwała mówiąc:
- Już 24.57. Chodźmy umyć zęby i potem jeszcze pogadamy.
Zgodziłyśmy się i zeszłyśmy na dół. Umyłyśmy zęby śmiejąc się przy tym . Nawet Offeli zdarzyło się zachichotać. Karolek poszedł do kuchni po 3 pudełka lodów czekoladowych i 8 łyżeczek. Wróciłyśmy na górę. Zjadłyśmy lody , pogadałyśmy , aż w końcu byłyśmy tak okropnie zmęczone , że znowu poszłśmy umyć zęby , a potem spać. Dziewczyny szybko zasnęły . Tylko ja z Karolkiem jeszcze szeptałyśmy. W końcu walnęłam Karolinę poduszką i tak rozpętałyśmy bitwę. Obudziłyśmy dziewczyny i wszystkie razem okładałyśmy się poduszkami. Potem zeszłam razem z Paulininkiem i Offelią na dół żeby się wysikać. Następnie wróciłyśmy na górę i zasnęłyśmy.



I jak wam się podoba ? Komentujcie ;3 A ja dodam kolejną moc.













                                                                                          Werka♥