Biegłyśmy w stronę domu Ines. Nie miałam siły rozmawiać. Po prostu biegłyśmy. Gdy dobiegłyśmy wszyscy już czekali. Nie umiałam złapać oddechu. Siadłyśmy na trawie przed domem Ines i nie chciałyśmy się ruszyć.
-Dziewczyny ! To ważne ! - krzyczała Dajana. - Wstańcie !
-Nie.-odpowiedziałyśmy chórem ja i Karolek.
-Werka ! Wstawaj ! - powiedziała Paula podając mi rękę. Pokiwałam przecząco głową.
-Od miesiąca nie robimy nic innego. Tylko treningi i ratowanie jakiś beznadziejnych księżniczek. Chociaż raz dajcie nam odpocząć! Jesteśmy tylko dziećmi - nie żłówiami ninja ! - wykrzyczałam. Nie przemyślałam tego i gdy skończyłam pobliski krzaczek stanął w płomieniach.
-Zgaście to ! Szybko...-pisnęła Ines.
Spojrzałam na nią przepraszająco , a póżniej po prostu zmusiłam ogień żeby przestał płonąć. To dziwnie brzmi ale tak było. Jeśli bardzo żałowałyśmy np. tego że zalałyśmy coś albo spaliłyśmy , to mogłyśmy to cofnąć.
-Wstajcie . - powiedziała Dajana. Nie krzyczała , ale w jej tonie głosu było coś co zmusiło nas do wstania. Karolek usiadła i pociągnęła mnie za ręke. W rezultacie leżałyśmy na trawie.
- Mam tego dosyć ! Wracam do domu. Paulina niech sama ratuje Offelie ! Dobrze wiedziałaś na co się godzisz. - krzyczała Karolek. - Mam gdzieś te całe moce. Chce być normalna !
Rzuciła bransoletką i zaczęła płakać.
-My idziemy - powiedziałam szybko podejmując decyzje. -Poradzicie sobie bez nas , a my musimy jeszcze załatwić parę spraw.
-Nie możecie iść ! - zawołała Milcia.
-Skoro nikt nie liczy się z naszymi potrzebami , to my idziemy. To jest paranoja. Księżniczka z Brazyli ?! Koniec. - powiedziałam dobitnie patrząc na Dajane. Wzięłam Karolinę pod ręke i ruszyłyśmy w stronę jej domu. Dziewczyny krzyczały i wołały nas , ale nie chciałyśmy wracać. Karolina nadal płakała i żaliła mi się. Miała rację. Przecież jest więcej ĆĆ. Nie tylko my. Pocieszałam ją.
W ręce trzymałam jej bransoletkę. Nie chciałam żeby ją straciła. Moja pikała i wibrowała zawzięcie ale nie zwracałam na to uwagi. Doszliśmy do domu Karolka. Otwarłyśmy drzwi , zdjęłyśmy kurtki oraz buty i poszłyśmy do kuchni.
-Nie wiem czy dobrze zrobiłam. - powiedziała Karolek.
-Dobrze. - odpowiedziałam.
-Może powinnyśmy pójść. W końcu my też wiedziałyśmy co robimy.
-Wiedziałśmy. Ale Dajana też wiedziała że jesteśmy TYLKO dziećmi.
-Nastolatkami już prawie.
-Ale to rodzice nami rządzą. Mam dosyć okłamywania wszystkich.
-Racja. Ale w sumie to prawda. Traktowała nas jak psy które przyjdą na każde jej zawołanie.
Dyskutowałyśmy jeszcze długo aż przyjechali rodzice Karolka .
-Cześć dziewczyny ! - zawołała jej mama wchodząc.
-Dzień dobry - odpowiedziałam.
Gawędziliśmy sobie przez chwilkę , a potem oni opowiadali o weekendzie w górach. Niestety zadzwoniła moja mama i musiałam już wracać. Rzegnając się z nimi dałam Karolinie jej bransoletkę puszczając do niej oczko i wyszłam. Do domu doszłam szybko.Rodzice zmusili mnie do zjedzenia obiadu , a potem poszłam się spaakować. Gdy nie miałam już nic do zrobienia , puściłam sobie płytę Justina Biebera i położyłam się. Nagle moja bransoletka znów zaczęła pikać. Kliknęłam guziczek i usłyszałam głos Dajany :
- Przykro mi że tak wyszło. Miałyście racje. Teraz już to rozumiem. - mówiła - Nie powinnam was tak męczyć. Macie przecież dużo sprawdzianów i spraw rodzinnych. Przepraszam.
-Cieszę się że się rozumiemy. Ja tż przepraszam nie powinnam zostawić cię na lodzie. To nie w porządku.
-Musicie porozmawiać z dziewczynami. Kiedy wy poszłyście one nie wiedział co robić. Paulina razem z Moniką i Mileną poszł do domów. Były bardzo smutne. Ines wraz z drugą Pauliną poszły robić jakiś referat. Na szczęście udało mi się i uratowałam Offelię . Pomogli mi inni agenci z ĆĆ. Byli od was starsi o 17 lat.
-Ciesze się że to się dobrze skończyło. Ale ma pani rację zaraz skontaktuje się z dziewczynami. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia. - odpowiedziała a ja rozłączyłam się. Wcisnęłam drugi guziczek i usłyszałam głos Mileny.
-Nie pojechałam ...- mówiła.
-Wiem i dziękuje. - odparłam.
-My też nie - powiedziała Paulininek i Moonia chórem.
-Ani ja. - dodała Ines.
-Dzięki wam . - odpowiedziała Karolek.
Rozmawiałyśmy jeszcze parę minut ale musiałam iść na kolację. Pożegnałam sie i zbiegłam na dół. Cieszyłam się że mam takie wspaniałe Przyjaciółki. Kiedyś nazwałam nas Sekretnym Bractwem Sióstr Cicho - Ciemnych. Miałam rację . Jesteśmy jak siostry i nic nam w tym nie przszkodzi. Zjadłam tosty i poszłam się wykąpać. Miałam za sobą bardzo długi dzień. Wieczorem rodzice zawołali mnie do pokoju.
-Siadaj - powiedziała mama wskazując fotel.
- O co chodzi? - zapytałam siadając.
-Wiem , że bardzo chciałaś mieć psa. No i cóż. Postanowiliśmy że ci go kupimy. - powiedział tata. Chciał jeszcze coś dodać , ale nie zdążył , bo zaczęłam ich przytulać piszcząc i śmiejąc się.
-Kiedy po niego pojedziemy ? - zapytałam uspokajając się.
-Jutro po szkole. Przyjadę po ciebie . Mama będzie jeszcze w pracy.
-SUPER !! -Zawołałam . Podziękowałam chyba po raz setny i pobiegłam na górę. Weszłam do pokoju Milka. Pochwaliłam się , a potem pobiegłam do Adriana. On jednak spał. Nie chciałam go budzić , więc pobiegłam do siebie do pokoju. Napisałam SMS-a do dziewczyn , a potem położyłam się spać. To był wspaniały i niezwykły dzień. Ale też męczący. Nie miałam więc problemu z zaśnięciem .
Na dzisiaj tyle. A co do napisania książki to zastanowie sie :D
Werka ♥





super ale hehe UWAGA URZĄDZENIE ELEKTRYCZNE to jest the best
OdpowiedzUsuńWiem ^^
OdpowiedzUsuńNo fajne i kreatywne. Szczęściara. Ja błagam o kota chyba ze sto lat i nic. :(
OdpowiedzUsuń