niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział VI

Wstałam parę minut przed budzikiem. Rzadko mi się to zdarzało , ale byłam zbyt szczęśliwa żeby spać.Wyłączyłam budzik i  Szybko zaczęłam się ubierać. Czarne rurki , Czerwona koszulka z myszką miki , czarne trampki i kolczyki. Szybko pomalowałam się tuszem i błyszczykiem. Zastanawiałam się czy nie wyprostować włosów ale zrezygnowałam. Rozczesałam je tylko i poprawiłam grzywkę. Poperfumowałam się i zbiegłam na dół po schodach.
-Co tak wcześnie ? - zapytał mój brat.
-Nie umiałam spać. A co z Adikiem ? Wstał już ?
-Głowa go boli. Nie idzie do szkoły.
-Rodzice wiedzą ?
-A widzisz ich tu gdzieś ?
-Nie.
-No właśnie. Napisze mu usprawiedliwienie.
Otwarłam lodówkę i wyjęłam mleko.Nalałam trochę do szklanki i wyjęłam jeszcze batonika musli z szafki.
-O której wracasz ? - zapytałam.
-O 15.30. A ty ?
- 13.15. Weź sobie klucze.A Adik jadł śniadanie ?
-Nie jadł. Zanieś mu na górę.

Wzięłam od niego tackę , na której leżał talerz z parówką i ketchupem , a obok 2 kromki chleba i herbata. Zapukałam do drzwi.
-Wejdź ..- powiedział Adrian cicho.
Otwarłam drzwi uważając żeby nie wylać herbaty.
-Masz zjedz sobie.
-Dzięki.
Wyszłam cicho zamykając drzwi. Poszłam do kuchni żeby zjeść swoje śniadanie. Szybko zjadłam i poszłam umyć zęby. Tiritiri ! Oczywiście Karolek była pierwsza. Otwarłam jej drzwi. 
-Werka ! Naprawdę będziesz mieć psa ? To super ! Mogę jechać z tobą go wybrać ? A jak będzie miał na imię ? - trajkotała.
Ubrałam kurtkę i wyszłyśmy.
-O jejku ! Mogę jechać z tobą ? Prosze ! 
-Jasne że możesz . Jeszcze nie wiem dokładnie o której ale rodzice obiecali mi że wrócą wcześniej.
-Tak się cieszę. Jak ty możesz mieć psa to ja chcę chomika.
Nawijała i nawijała. Ja też się cieszyłam. W prawdzie wiedziałam że rodzice kupią nam psa bo niedawno wprowadziliśmy się do domku jednorodzinnego i pies był potrzebny. Przed wakacjami bardzo chciałam się przeprowadzić. To nie było daleko. No i nie mieliśmy wyboru. Nasze bloki wyburzyli żeby zbudować osiedle domków jednorodzinnych bo są bardziej <EKO>. Doszłśmy do szkoły. Karolek dalej nawijała i najwyraźniej nie miała zamiaru przestać. Niestety zadzwonił dzwonek i rozeszłyśmy się do różnych klas. Lekcje mijały baaaardzo szybko. Obiecałam że wezmę Karolka , Paulininka i Ines ze sobą. Poszłśmy więc razem do samochodu mojego taty. 
-Dzień dobry. - powiedziały dziewczyny chórem.
-Dobry . Wsiadajcie. - odpowiedział mój Tata.
Wsiadłyśmy. Ja do przodu one do tyłu. Wymyślałyśmy różne imiona dla niego i zastanawiałyśmy się nad karmą. Niedługo później  byłyśmy na miejscu.Schronisko było duże. Miało ogromny ogród w którym było wiele boksów dla psów. Szczekanie było tak głośne że musiałam zatkać uszy. Weszliśmy do środka.
-Witam. - powiedziała wolontariuszka. - Czy chcecie adoptować psiaka ? 
-Tak. - odpowiedział mój tata. - Piesek ma być mały . Góra 3 miesiące.
-Oczywiście. Chodźcie za mną.
Ruszyliśmy do oddzielnego korytarza. Szeptałyśmy zawzięcie . W końcu doszłyśmy. Było tu  7 może 8 klatek. Leżały w nich szczeniaki z mamą. Były prześliczne. 
-Jaki kolor pieska ? - zapytała wolontariuszka.
-Czarny. - odparłam.
Wskazała klatkę z trzema szczeniaczkami. Były takie malutkie. Dziewczyny  zapiszczały z radości. Jola - bo tak nazywała się wolontariuszka, otwarła klatkę. Szczeniaczki niepewnie wyszły. Jeden wybiegł bardzo szybko. Drugi spokojnie wyszedł z klatki , a trzeci nie miał chyba zamiaru wychodzić więc został w środku. Najbardziej spodobał mi się ten drugi. Był cały czarny i strasznie się łasił. 
-Chcę tego. - powiedziałam.
-Oczywiście. Pan podpisze dokumenty , a wy możecie tu chwilkę zostać. 
Dziewczyny otworzyły klatkę. Wreszcie mogłśmy przestać szeptać i zacząć normalnie gadać. 
-Na pewno ten ? - zapytała Karolek.
Pokiwałam głową i wszystkie wdałyśmy się w rozmowę na temat szczeniaczków. Najchętniej zostałybyśmy tu na cał dzień , ale po paru minutkach wszedł tata. Kazał nam iść do samochodu. Wzięłam szczeniaczka na ręce i wyszłyśmy. Tata podjechał jeszcze do sklepu zoologicznego , gdzie kupiłyśmy dużo paczkę pedigree , 2 miski - niebieską i zieloną , smycz automatyczną , śliczną niebieską obroże , legowisko , kilka zabawek  i identyfikator. Póżniej tata odwiózł dziewczyny do domów , a my pojechaliśmy do siebie. Gdy tam dotarliśmy od razu pobiegłam do pokoju. Położyłąm pieska na moim łóżku.
-Będziesz nazywał się ANDY. - powiedziałam głaskając szczeniaczka. 
Tata zapukał i przyniósł mi rzeczy Andiego. Legowisko położyłam przy moim łóżku. Zabawki włożyłam do szufladu i założyłam Andiemu obrożę. 
-Miski i karma są w kuchni. - poinformował mnie tata.
-Spoko. To ja pójdę się z nim przejść. - odparłam.
Zapięłam mu smycz, wzięłam gumową piłkę i wyszłam. Długo spacerowaliśmy , bawiliśmy się piłką... Było wspaniale. Niestety musiałam wracać bo robiło się już ciemno. Poszliśmy do domu. 
-Och no wreszcie jesteś . - powiedziała moja mama. - Chodź na kolację.
Chłopaki rzucili się na Andiego , a ja nasypałam mu karmy i nalałam wody. 
-Andy ! Jedzonko. - zawołałam.
Piesek podszedł do misek , a ja zaczęłam jeść. Szybko zjadłam i poszłam wziąść prysznic. Chłopcy bawili się z Andym. Kiedy już wyszłam to zabrałam Psiaka na górę i położyłam do kojca.
-To był długi dzień , Andy. Już czas odpocząć. - powiedziałam głaskając go. Zgasiłam światło i zasnęłam.




I jak ? Chciałabym żeby tak było naprawdę. Żywioły się już skończyły więc może zdjęcie pieska i jego rzeczy ? 









                                                                                              Werka ♥

3 komentarze: